Wiedziałam, że nie mogę tego
zrobić. To byłoby wbrew samej mnie. Gdybym przed chwilą
powiedziała 'tak', uszczęśliwiłabym tylko i wyłącznie swoich
rodziców. Kocham ich, ale tego nie mogłam zrobić. Nie mogłam
wyjść za mąż, za faceta którego nie kocham, którego nawet nie
lubię.
W tym okresie, z resztą jak
zwykle, najważniejszą dla mnie osobą był David, mój brat. Zrobił
dla mnie wszystko. Wczoraj, gdy Amanda, siostra Aarona urządziła mi
w hotelu wieczór panieński byłam po prostu rozbita na miliony
kawałeczków. Siedziałam pomiędzy mnóstwem dziewczyn, których
praktycznie nie znałam. Wytrzymałam godzinę. Później gdy każda
z obecnych dziewczyn całkowicie zajęła się zamówionym
striptizerem, ukradkiem zadzwoniłam po brata. Gdy przyjechał,
zamknęliśmy się w wynajętym pokoju. Zaczęłam wtedy po prostu
płakać jak małe dziecko. David przytulał mnie i próbował
uspokajać.
- Ja nie chcę, David. Ja
nie chcę wychodzić za mąż. Nie teraz, nie z nim. - płakałam na
jego ramieniu.
- I ja na to nie pozwolę.
- powiedział. - Jesteś moją jedyną i ukochaną siostrą, więc
nie pozwolę by ktoś zmarnował ci życie. Wyplącze cię z tego.
Ufasz mi? - zapytał. Skinęłam głową. - Więc idź na dół i
udawaj, że świetnie się bawisz. Tak samo jutro. - dodał. Nie
rozumiałam, ale mu ufałam. Dziś, kilka minut przed rozpoczęciem
ceremonii, gdy rodzice i Amanda nie odstępowali mnie na krok, David
do mnie podszedł i dziwnie zaczął składać życzenia, a na końcu
przytulił i szepnął do ucha. - Twoje rzeczy są w samochodzie
razem z biletem na Mallorce. - później jakby nigdy nic się
uśmiechnął i poszedł przed ołtarz.
Teraz siedzę w jego samochodzie
na miejscu, pasażera i jadę na lotnisko. Biała suknia leży z tyłu
pomiędzy moimi dwiema torbami. David zajął się dosłownie
wszystkim. Spakował moje ubrania razem z najpotrzebniejszymi
rzeczami i wyniósł tak, by nie zauważyli tego rodzice. Zabukował
bilet, zarezerwował hotel na trzy tygodnie, a opłacił go z konta
ojca. Wybrał pieniądze, bo zna pin. Wpłacił na swoje osobiste i
dopiero wtedy przelał na rzecz hotelu, by nikt mnie nie znalazł.
Kocham go za to co dla mnie robi. Jest ideałem starszego o
dwadzieścia minut brata.
Przebrałam się po drodze, w
łazience na stacji paliw. Nie przeczę, że widok dziewczyny w
białej sukni, wchodzącej do toalety w sklepie, był dziwny.
Ludzie praktycznie zawieszali się i patrzyli jakbym spadła z
kosmosu.
W końcu dojechaliśmy na
lotnisko, oddałam torby na taśmę i stanęłam przy wielkim oknie w
hali odpraw.
- Mała, dajesz radę? -
zapytał David.
- Chyba. - odparłam
cicho. - Dziękuję ci za to wszystko. - przytuliłam się do niego.
- Powiedziałem, że cię
uratuję, to dotrzymałem słowa, a teraz zmykaj, bo spóźnisz się
na samolot. - uśmiechnął się. - Przylecę do ciebie jak to
wszystko ucichnie. - puścił do mnie oczko. Ruszyłam w kierunku
bramki, ściskając w dłoni bilet. Odwróciłam się i zobaczyłam
uśmiechniętego brata. To dodało mi odwagi i otuchy.
W samolocie wyłączyłam
telefon, a później wyjęłam z niego kartę sim, łamiąc ją na
pół. Zaczynam nowe życie.
~~~
Wtargnęli do jego pokoju bez
pukania. Jego walizka stała na środku hotelowego pokoju, a on sam
leżał na łóżku, wpatrując się w sufit.
- Człowieku,
wyciągnęliśmy cię tu byś się rozerwał i co najważniejsze,
zapomniał! - zawołał chłopak, rzucając w niego poduszką, która
leżała na małej sofie. - A ty leżysz i przymulasz! - dodał.
- Cristian, wstawaj!
Idziemy na plażę! - poinformowała brunetka.
- Idźcie sami. - spojrzał
na nich.
- Okay, spoko. A ty tu
sobie leż i myśl o tej podłej suce. - otworzył okno, wpuszczając
świeże powietrze do pokoju.
- Możesz przestać? -
przewrócił oczami.
- No stary, ja wiem, że
ją kochałeś i wpadłeś po uszy, no ale to już przeszłość.
Polansowała się trochę u boku młodego i zdolnego piłkarza, a
teraz kopnęła cię w tyłek. Sorry, że tak prosto z mostu, ale w
końcu musisz to zrozumieć. - stanął nad przyjacielem.
- Cristian... - dziewczyna
usiadła obok niego. - Nie zasługiwała na ciebie. - ścisnęła
jego dłoń.
- Zostawcie mnie samego,
okay? - odwrócił się na bok.
- Dobra. - powiedział
Marc. - Chodź Domi. Niech tu siedzi sam, bo nikt się nim nie
interesuje, nikt go nie kocha i nikt nie stara się by wrócił do
normalności, bo wszyscy go mają w dupie. - złapał za rękę swoją
dziewczynę i pociągnął ją w stronę wyjścia z pokoju.
- Poczekajcie. - podniósł
się. - Dajcie mi pięć minut.
- Czekamy na dole. -
uśmiechnął się zwycięsko brunet.
~~~
Gdy tylko wylądowałam, kupiłam
w kiosku nową kartę startową, którą uruchomiłam i od razu
napisałam SMS do brata, że wylądowałam. Poszłam po odbiór
bagażów i przed budynkiem złapałam taksówkę. Podwiozła mnie
pod samo wejście do hotelu 'Be Live Grand Palace de Muro' w którym
miałam zamieszkać. To nie był hotel! To był pałac, usytuowany
nad morzem. Gdy tylko weszłam do środka, przeraziła mnie jego
wielkość. Ogromny hol z wysokim sufitem, z kolumnami i dużym
żyrandolem. Ja nie wiem ile to musiało kosztować i chyba nie chcę
wiedzieć... Ale jedno jest pewne, te wakacje spędzę po królewsku.
Przy recepcji załatwiłam
wszystkie formalności, a gdy otrzymałam już swój klucz
magnetyczny, jeden z boyów hotelowych chwycił za moje torby i
powiedział, że zaprowadzi mnie do pokoju. Ruszyłam za chłopakiem,
w granatowym garniturze, z plakietką na piersi, informującą, że
ma na imię Tomas. Wtedy dostałam odpowiedź od Davida, który
jedyny miał mój nowy numer. Odpisał, że się cieszy, a w Gironie
rozpętało się istne piekło i wszyscy mnie szukają, ale tam gdzie
jestem, jestem bezpieczna. Mam taką szczerą nadzieję. Szłam i
wpatrywałam się w ekran komórki, kiedy poczułam, że ktoś uderza
we mnie swoim barkiem. Od razu podniosłam głowę i spojrzałam na
tego ktosia. Wysoki chłopak, brunet ze sportową torbą na
ramieniu.
- Uważaj. -
powiedzieliśmy równo. Zmierzyłam go wzrokiem i weszłam za
pracownikiem do windy. Zanim drzwi się zamknęły, zauważyłam jak
podchodzi do jakiejś młodej pary i odwraca się. Wtedy drzwi się
zasunęły, a boy nacisnął guzik drugiego piętra. Tamten chłopak
wydał mi się nieco gburowaty. Boże, spraw by miał pokój daleko
od mojego nowego azylu!
świetny rozdział :> oj coś czuję, że Christian będzie miał pokój blisko jej nowego azylu :D Liczę na to :> Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚwietny początek ^^ też chcę takiego brata jak David. Zresztą to nie brat - to anioł ;)
OdpowiedzUsuńOdpoczynek, plaża, pogoda. Normalnie raj ;d Już jak mniemam główna bohaterka "poznała" Tello. Czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam ;*
Popieram fenomenalny!!! Gbur niech nie bedzie juz gburem ;)
OdpowiedzUsuńGbur przejdzie metamorfozę? Tacy są najlepsi :D Czekam na następny odcinek :D
OdpowiedzUsuńGenialne to jest :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cristiana, ale w tym opowiadaniu musi przejść metamorfozę. Wszystko jest super, ładnie, pięknie! Pozdrawiam :*
To dopiero pierwszy rozdział, a ja już uwielbiam to opowiadanie :) Podoba mi się motyw z uciekającą panną młodą oraz porzuconym Tello :) Już nie mogę się doczekać dwójki!
OdpowiedzUsuńAle ja jej zazdroszczę *o* Tez chce takiego brata :D Haha niech zgadnę, pewnie pokój będzie miała niedaleko Cristiana? xD Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :*
OdpowiedzUsuńJest BOSKI ;)
OdpowiedzUsuńUważam, że dobrze zrobiła zostawiając tego typa, skoro i tak go nie kocha.
Tello, biedny Tello jakas dziewczyna go zranila ;(
No teraz tylko czekac na nastepny ;D
Ulala. Tu też ładnie się zaczyna ;)
OdpowiedzUsuńNajpierw ta zaaranżowana ucieczka sprzed ołtarza, a teraz wakacje i pozna Cristiana. No, no... Nieźle! :)
Bądź co bądź, podziwiam Cię za prowadzenie tylu opowiadań :)
Oczywiście życzę mnóstwa weny i chęci na pisanie.
Pozdrawiam cieplutko :*
Boski początek, boski odcinek, taki oryginalny ;d
OdpowiedzUsuńKażda chciałaby mieć takiego brata, nie oszukujmy się. Dosłownie życie w raju, spokój, radość, czego chcieć więcej? ;>
Powiadamiaj mnie o nowościach na [yeux-magnifiques]
Pozdrawiam ;*
To ładnie :D Takie spotkanie :D Coś czuję że między nimi się tak nie za bardzo ułozy -- oczywiście na początku :D
OdpowiedzUsuńZapraszam http://no-soy-estrella.blogspot.com/