Prasa. Nigdy nie pałałam do
niej miłością... Działała szybko i przeważnie kogoś rani.
Teraz była ZA szybka! Wczoraj uciekłam sprzed ołtarza, a w
niedzielnym wydaniu szmatławca już o tym huczeli.
Moi nowi znajomi mieli mnie na
widelcu. Powiedziałam im wszystko, że to był ustawiony ślub wbrew
mojej woli, że nie cierpię Aarona i to, że brat pomógł mi tu
wyjechać. Uspokoiłam się, bo obiecali, że z nimi jestem
bezpieczna, że mnie nie wydadzą.
Później po prostu chodziliśmy
po nadmorskiej promenadzie. Co jakiś czas, ukradkiem spoglądałam
na Tello. Nie rozumiałam dlaczego tak zareagowałam na jego bliskość
i dotyk. Jest młodym, przystojnym facetem i pomimo tych przygód w
hotelu czy w klubie, jest w porządku. Ma naprawdę ładny uśmiech i
brązowe oczy. Z resztą... Nieważne. Poza tym, nawet nie wiem czy
on mnie lubi. Czy nie uważa za dziwactwo. Nie przyjechałam tu by
sobie kogoś szukać. Przyjechałam by... By uciec.
Domi zatrzymała nas przy ciągu
straganów. Zaczęła przymierzać jakieś kolorowe kapelusze, robiąc
zabawne miny do swojego chłopaka. Ja odeszłam kilka kroków i
przystanęłam przy stoisku, gdzie rozłożone było mnóstwo
kolorowych bransoletek. Jedne tylko oglądałam, a drugie
przymierzałam.
- I jak? Podobają się
pani te błyskotki? - usłyszałam zaraz za uchem. Od razu
rozpoznałam ten głos. Uśmiechnęłam się szeroko i odwróciłam,
wpadając w ramiona chłopaka, będącego za mną.
- David, co ty tu robisz?
- zapytałam zaskoczona, ale i uszczęśliwiona.
- A co, nie cieszysz się?
- zaśmiał się.
- No pewnie, że się
cieszę, ale nie myślałam, że przyjedziesz już tak szybko.
- Pozałatwiałem wszystko
w banku, masz nowe konto. Przywiozłem ci kartę, więc już możesz
normalnie tu funkcjonować. Mogę się założyć, że nawet nie
zauważyli, że mnie nie ma w mieście. - przewrócił oczami. - A
jak u ciebie? Pustelnik?
- A wiesz, nie. Poznałam
trójkę przyjaciół. Przyjechali tu na wakacje z Barcelony. Są
tam. - wskazałam na nich. Domi nadal przymierzała kapelusza, Marc
ją podziwiał, a Tello stał obok i wpatrywał się w ekran swojego
telefonu.
- TO są twoi nowi
znajomi? - otworzył szeroko oczy.
- No, tak. - zdziwiłam
się. - Coś z nimi nie tak?
- Ci dwaj są piłkarzami.
Dobrymi piłkarzami. Grają w FC Barcelonie. - mówił dalej
zaskoczony David.
- Serio? Nawet nie
wiedziałam, że grają w piłkę. - wzruszyłam ramionami. Nie moja
wina, że jakoś nigdy nie interesowałam się tymi wszystkimi
wielkimi klubami i ich zawodnikami. To była brożka mojego brata.
~~~
Stał blisko swoich przyjaciół,
którzy jak zwykle musieli okazywać sobie swoje uczucia, przez
buziaki czy trzymanie się za ręce. Rozejrzał się, lecz nigdzie w
pobliżu nie zobaczył swojej nowej znajomej. Nie było jej. Jednak
po chwili zauważył jej sylwetkę przy kolejnym straganie. Podszedł
do niej jakiś wysoki, czarnowłosy chłopak. Coś powiedział. Ona
się odwróciła i mocno go przytuliła. Szczerze się uśmiechała.
Kim on był. Piłkarz przyglądał się im z ciekawością. Jednak
gdy spojrzała w ich stronę, on szybko zajął się swoim telefonem.
Nie chciał by widziała jak się gapi na nią i tego chłopaka.
Towarzyszyło mu bardzo dziwne uczucie. Zazdrość? Bzdura. Przecież
jej nawet praktycznie nie znał. Wiedział jak się nazywa i że
uciekła sprzed ołtarza, żeby nie wyjść za jakiegoś durnego
knypka.
Zauważył, że oboje zaczynają
się do nich zbliżać. Domi z Marciem odeszli wtedy od stoiska i
stanęli przy nim.
- Słuchajcie, to jest
David, mój brat. - przedstawiła bruneta. Brat? Gdy to usłyszał,
poczuł jakby zleciał z niego niewidzialny ciężar. Poczuł ulgę.
- To jest Domi, Marc i Cristian. - przedstawiła ich, a brunet
uścisnął z każdym serdeczną dłoń.
- Miło was poznać. -
uśmiechnął się.
- Nam również. - zaczął
Marc. - Jesteście bliźniakami, ale wcale nie jesteście do siebie
podobni. Tak samo ja i Eric! - zamyślił się obrońca.
- Wyobraź sobie, że
bliźniaki nie zawsze są do siebie podobni. - skrytykował go
Cristian.
- No, ale na przykład ty
i Jen, nie jesteście bliźniakami, a jesteście jak dwie krople
wody. Identyczni! - zorientował Bartra. - Jak to tak?
- Życie skarbie, życie.
Tego nie ogarniesz. - Domi puściła do niego oczko.
- David, a ty tak
właściwie to powiedz co się dzieje w Gironie. - Corn złapała się
pod boki i spojrzała na brata.
- Ojciec się wściekł i
stwierdził, że nie ma już córki, matka się popłakała, Aaron
udaje biednego i porzuconego faceta. Wszyscy cię szukają, a nawet
zgłoszono to na policję, że zniknęłaś, ale i tak rozpoczną po
48 godzinach, bo jesteś już dorosła, a ja spróbuję to jakoś
umorzyć. Czyli nic ciekawego. - wzruszył ramionami.
~~~
Domi zaproponowała żebyśmy
wrócili razem do hotelu na obiad i później by pójść na plażę.
Przystaliśmy na propozycję szatynki.
Leżałyśmy na leżakach, a
przed nami chłopcy grali w piłkę na piasku. Dominica leżała ze
słuchawkami w uszach i z przymkniętymi oczami. Ja czytałam
książkę, no a przynajmniej próbowałam.
Chłopcy biegali w samych
spodenkach, ponieważ słońce niemiłosiernie prażyło. Bardzo
często przed moimi oczami pojawiał się jeden piłkarz. Rozpraszał
mnie widok jego wyrzeźbionej klatki piersiowej. Chciałam się
skupić na czytaniu tej powieści, ale co chwila zerkałam przed
siebie. Przez chwilę nie spuszczałam z niego wzroku. Odwrócił
głowę i spojrzał w moją stronę. Spuściłam szybko wzrok by udać
zainteresowanie lekturą. Nie odebrał wtedy, podanej do niego piłki
i oberwał nią poniżej swojego pasa. Zgiął się w pół i
zacisnął mocno zęby, a mój brat i Marc skrzywili się.
- Bartra, zabiję! -
syknął przez zaciśnięte zęby.
- Wybacz stary. -
podleciał do niego. - No, ale trzeba było patrzeć, a nie... -
uśmiechnął się na końcu i zerknął na mnie.
- Spadaj na drzewo, co? -
mruknął i usiadł na piasku.
- A tym co? - 'obudziła'
się Dominica.
- Cristian oberwał piłką
od Marca.
- E to i tak żadna
strata. Nie ma teraz tej pieprzonej Llorenki, więc nie ma kogo
posuwać.
- Llorenka? - zdziwiłam
się.
- Jego była, której i
tak nikt nie lubił, więc mała strata. - wzruszyła ramionami. -
Pobawiła się nim, znudziła i zostawiła ze złamanym sercem. Taka
sucz. - mówiła. - Ale nic nie wiesz, a tym bardziej ode mnie. -
dodała szybko.
- W porządku. - skinęłam
głową.
- Chodźmy do nich. -
machnęła ręką i wstała. Zrobiłam to samo i zrównałam z nią
krok, by po chwili stać już przy chłopakach.
~~~
Wieczorem towarzyszyli Davidowi
na lotnisku, z którego miał wystartować jego samolot powrotny do
Katalonii. Cornelia jeszcze po raz enty podziękowała swojemu bratu
za to, ile dla niej robi.
Gdy wychodzili z budynku
lotniska, jednomyślnie stwierdzili, że zamawiają taksówkę i jadą
do jakiegoś klubu. Gdy tylko przekroczyli próg lokalu, Marc
pociągnął swoją dziewczynę na parkiet.
- Zatańczysz? - zapytał
niepewnie Cristian. Nelia spojrzała na niego i skinęła głową z
lekkim uśmiechem.
Tańczyli w rytm dość szybkiej
i rytmicznej piosenki. W pewnym momencie podszedł do nich jakiś
młody chłopak. Przystojny i grzeczny. Zapytał czy może zatańczyć
z szatynką. Dziewczyna się zdziwiła, a Cristian po prostu
powiedział 'nie'. Chłopak się zmieszał i odszedł. Corn
spojrzała pytająco na towarzysza, a on się uśmiechnął, tonąc w
jej brązowych tęczówkach. Stali tak przez chwilkę, nie wiedząc
jak się zachować. Naszła go ogromna chęć, by ją pocałować,
ale nie chciał jej przestraszyć. Sam nie wiedział co się z nim
dzieje? Uśmiechnął się lekko i energicznie okręcił ją wokół
jej własnej osi. Oboje się zaśmiali.
- Myślisz o tym samym co
ja? - podrapał się po brodzie Marc, stojący nieopodal z Domi,
spoglądając to na swojego przyjaciela, to na swoją dziewczynę.
- Cristian zasługuje na
szczęście, a Cornelia to fajna dziewczyna. - odparła brunetka.
- Więc akcję w swatki
mam uznać za rozpoczętą? - zaśmiał się do Dominici, a ona
energicznie kiwnęła głową z szerokim uśmiechem.
________________________________
Rozdział dodany, więc rozpoczynam gorący romans z fizyką! Życzcie mi szczęścia na jutrzejszym sprawdzianie!
świetny rozdział czekam na więcej ! Powodzenia na sprawdzianie :P
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :> Cornelia i Cris są tacy słooodcy *__* mam nadzieję, że im się uda :D Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńŚwieeeetny , a ta akcja na koniec . Ach :D
OdpowiedzUsuńDomi i Bartra planują , ojoj :D
Zapraszam http://no-soy-estrella.blogspot.com ;)
Cornelia. Cris. Awwwwww <3
OdpowiedzUsuńUroczo Ci to wyszło.
Nic dodać, nic ująć :D
Więc czekam na kolejny, dodawaj szybko.
Pozdrawiam! :*
JESTEM NA TAAAAAAAK! Aż się nie mogę doczekać, aby się dowiedzieć, co dokładnie zrobi Bartra z Domi. Mhm <3
OdpowiedzUsuńO yeah :) Domi i Barta bawiacy sie w swatke? Bezcenne xD czekam na nastepny z wielka niecierpliwoscia! :)
OdpowiedzUsuńPopieram ich, mogą im pomóc ;) Mam nadzieję, że wszystko dobrze się potoczy i będą razem, bo widać, że nie są sobie tak do końca obojętni :)
OdpowiedzUsuńO tak, tak tak ;> Trzeba ich zeswatać!
OdpowiedzUsuńOgromnie spodobało mi się to "nie" Tello, boże jak ja bym się chciała znaleźć w takiej sytuacji ;D
Końcówka najlepsza i cudowna! Mam nadzieję, że między nimi coś zaiskrzy ;d
zapraszam na nowy rozdział, komentarze mile widziane :) http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na ostatni rozdział na http://solo-tengo-que.blogspot.com/ Liczę na opinię:)
OdpowiedzUsuńCo za mega rozdział!!!!:) Dawaj następny:))) Cuuuuuudo:**:^^^
W końcu dotarłam tu i ja! :D
OdpowiedzUsuńMarc, proszę Cię, zostaw to piłkę w spokoju, bo Tello nie wyjedzie z wakacji żywy :D
Ale tak na serio, to Cristian i Cornelia pasują do siebie, więc czekam na rozwód akcji!