czwartek, 6 czerwca 2013

3. "Weźmiemy w ręce życie. Zaczniemy budować od podstaw"

  Stałam tak przez chwilę, patrząc na ogłupiały wyraz twarzy chłopaka. Poprzez mojego drinka miał mokre włosy i twarz. Szkoda, że nie wylałam tu tej wody na spodenki, bardziej bym go skompromitowała, ale ja zawsze myślę dopiero po fakcie. Stałam tak i mu się przyglądałam. Przyznam, że był przystojny i to bardzo, ale nie pałałam do niego sympatią po sytuacji w południe, w hotelu i teraz.
   - Pięknie, teraz jesteście kwita! - obok niego pojawiło się dwie osoby, niższy od niego brunet i ładna szatynka.
   - Przecież przeprosiłem. - pisnął poszkodowany.
   - Ale twoje nędzne 'przepraszam' nie sprawi, że będę z powrotem sucha. - zawołałam, patrząc na niego wilkiem.
   - To co, mam podmuchać?! - zapytał z pretensją.
   - Mógłbyś. - palnął bez namysłu chłopak obok niego.
   - Dobra dzieci, spokój! - zawołała dziewczyna, uderzając go w ramię i obdarzając go karcącym spojrzeniem. - Chodź, pomogę ci to zmyć. - złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę toalet. W pomieszczeniu z umywalkami, sięgnęła po kilka ręczników papierowych i namoczyła je. - Oni są gorsi od dzieci. - prychnęła, podając mi jeden ręcznik. - Tamci to Cristian i Marc, a ja jestem Dominica, ale znajomi mówią do mnie Domi. - wyciągnęła swoją dłoń w moim kierunku.
   - Cornelia, a dla znajomych Corn albo Neli. - ścisnęłam jej dłoń z lekkim uśmiechem, rozpoczynając wycieranie mojej bluzki wraz z pomocą dziewczyny. - Z tym się nie da już nic zrobić. - stwierdziłam po dłuższej chwili czyszczenia.
   - Nie martw się, ja już tego dopilnuję by Tello ci ją odkupił. - odpowiedziała pewnie szatynka.
   - Nie no, przestań. Nie będę go naciągać na wydatki.
   - Skarbie, dla niego to tyle co nic. - zaśmiała się. - Co powiesz na zakupy jutro? Wydajesz się być w porządku, więc możemy się zaprzyjaźnić. - uśmiechnęła się.
   - Z chęcią, ale niestety brat jeszcze nie przesłał mi moich pieniędzy, więc... - przerwałam niepewnie.
   - Oj przestań. Zawsze możemy iść i tylko pooglądać. - mrugnęła do mnie powieką. - Chodź, poszukamy chłopaków. - wrzuciła zużyty ręcznik do kosza i skierowała się w stronę wyjścia. Zrobiłam to samo. Gdy wychodziłyśmy z damskiej toalety, akurat w tym samym momencie, z drzwi naprzeciwko wyłoniły się dwie znane mi już twarze.
   - Jesteście! Cristian, z racji, że plama nie chce ani drgnąć, jutro wybieramy się na zakupy, byś mógł odkupić Corneli bluzkę. - powiedziała zadowolona Domi.
   - Naprawdę, nie trzeba. - powiedziałam.
   - Trzeba, trzeba. - przerwała mi. - I bez gadania. Jutro wybieramy się we czwórkę do centrum handlowego. - klasnęła w dłonie.

  Wczoraj już się rozdzieliliśmy. Ja postanowiłam, że wrócę do hotelu, oni zostali.
Umówiliśmy się o dziesiątej w lobby. Po śniadaniu, które zamówiłam do pokoju, wzięłam prysznic i przebrałam się. Spojrzałam na zegarek. Była za pięć dziesiąta. Wzięłam torbę i okulary przeciwsłoneczne. Wyszłam z pokoju i zatrzymałam się z wrażenia. Z pokoju naprzeciw mnie, wychodził ten cały Cristian.
Gdy mnie zauważył, również przystaną. Cudnie! Modliłam się by nie miał pokoju obok to ma naprzeciw!
   - Chodźmy. - powiedział lekko zmieszany i przepuścił mnie pierwszą. Całą drogę na dół przebyliśmy w ciszy. Obok recepcji stali już Dominica i Marc. Gdy tylko nas zobaczyli, szeroko się uśmiechnęli.
  Całą drogę szłam przodem z Domi, a za nami szli chłopcy. Tak samo w galerii. Szłyśmy pierwsze, oglądając wystawy sklepowe, a oni za nami, rozmawiając o czymś.
W pewnym momencie, na jednej z wystaw, zauważyłam dłuższą, białą, prostą bluzkę z cienkiego materiału. Przystanęłam przy szklanej szybie.
   - Ładna, ale niestety nie na moją figurę. - skrzywiła się Domi. - Ale ty powinnaś w niej genialnie wyglądać. - uśmiechnęła się.
   - A bez niej jeszcze lepiej. - wtrącił Bartra. Najpierw został zmierzony wzrokiem swojej dziewczyny. - Ej no, ale mi chodziło o ciebie, noooo. - wołał, gdy ta odciągnęła go na bok. Po chwili wpiła się w jego usta, a on objął ją w pasie.
   - Oni nie są normalni. - obok mnie pojawił się Cristian, patrzący na manekina z bluzką. - Podoba ci się? - zapytał. Skinęłam głową. - Chodź. - wskazał na wejście do sklepu i ruszył w tym kierunku. Podążyłam za nim. Szybko znalazłam tą samą bluzkę na wieszakach. Odszukałam rozmiar i spojrzałam na metkę. Otworzyłam szeroko oczy. Cena mnie przerażała. To nie tak, że nie mogłam tyle wydawać na ubrania, co nie chciałam. Miałam swój limit ile i za co mogę dać. Nigdy nie narzekaliśmy na brak gotówki, bo ojciec od zawsze bawił się w polityka, a to dochodowy zawód. Potrafiłam się schludnie ubrać za małą kwotę. Nie byłam rozrzutna. Wolałam schować pieniądze i uzbierać na coś, na przyszłość. Wiem, że teraz pieniądze wyłożyć ma Tello, no ale... 
   - Coś nie tak? Nie ma rozmiaru? - zapytał, stając obok.
   - Jest, tylko... - wskazałam na cenę.
   - I? - spojrzał na mnie zdziwiony. - Pierwszy raz spotykam się z sytuacją, że jakaś dziewczyna martwi się o cenę, jeżeli to nie ona płaci. - przewrócił oczami.
   - Najwyraźniej jestem wyjątkiem. - zauważyłam. - Ona jest trzy razy droższa od tej z cekinami, którą zniszczyłeś.
   - Podoba ci się? - zapytał znudzony.
   - Tak, ale jej cena już niekoniecznie. - przewróciłam oczami.
   - Cena to najmniejszy problem. - pokręcił głową i wziął ode mnie bluzkę. Ledwo się obejrzałam, a on już stał przy kasie i płacił za bluzkę. Podeszłam do niego, a młoda kasjerka uśmiechnęła się pod nosem.
   - Ile ja bym dała żeby mój chłopak zabierał mnie na zakupy i jeszcze za mnie płacił. - rozmarzyła się dziewczyna.
   - Ale... - zacięliśmy się wspólnie z Cristianem.
   - Dziękujemy za zakupy w naszym sklepie i życzę szczęścia. - puściła do nas oczko. Oboje w tym momencie byliśmy zmieszani. W tym samym czasie sięgnęliśmy po torbę z bluzką. Zderzyliśmy się dłońmi. Znów poczułam się niepewnie. Wzięłam torbę i wyszliśmy ze sklepu.
   - I gdzie oni są? - zapytałam, rozglądając się.
   - Poczekaj. - wyjął telefon z kieszeni i zaczął gdzieś dzwonić, zapewne do któregoś z naszych zagubionych. - Gdzie jesteście?... No dobra, to zaczekamy. - rozłączył się. - Poszli coś kupić, ale co to już nie powiedzieli. Chodź, może usiądziemy. - wskazał na kawiarenkę po drugiej stronie szerokiego holu.
   - Okay. - odparłam i ruszyłam. Nagle usłyszeliśmy głośne krzyki i piski. Odwróciłam głowę i zobaczyłam jakiegoś faceta z dużą torbą, biegnącego wprost na mnie, a za nim kilku ochroniarzy. Przymknęłam oczy, bo wiedziałam, że za sekundę mnie stratuje, ale wtem poczułam czyjeś dłonie na swojej talii i brzuchu. Ten ktoś przyciągnął mnie do siebie, tak że przyległam do niego całym ciałem. Poczułam w brzuchu coś dziwnego, wstrzymałam oddech, a odsłonięte części mojego ciała przeszło przyjemne mrowienie. Po chwili otworzyłam oczy i zauważyłam, że tamci już przebiegli, a na ja nadal byłam opleciona męską, wytatuowaną ręką. To był Cristian.
   - Dzięki. - szepnęłam i wtedy mnie puścił. I znów oboje byliśmy zmieszani sytuacją. Usiedliśmy przy jednym ze stolików, a po chwili podeszła do nas kelnerka i wzięła nasze zamówienie. 
   - Jesteśmy. - pojawiła się para. Marc trzymał w ręku dzisiejszą gazetę, a Domi torbę ze sklepu z damską bielizną. Czyli tam ich nogi poniosły... Gdy kelnerka przyniosła dwie kawy, moją i Crisa, tamci domówili jeszcze dla siebie. 
   - Co tu ciekawego piszą... - westchnął Barta i zaczął przeglądać prasę. W pewnym momencie otworzył szeroko oczy, wyprostował się i najpierw spojrzał na mnie i później znów przeniósł wzrok na gazetę. - Cornelia, jak ty masz na nazwisko? - zapytał. 
   - Velázquez, ale dlaczego pytasz? - zdziwiłam się. 
   - Uciekająca panna młoda. - przeczytał nagłówek. 
   - Co?! - podniosłam głos. 
   - Pokaż to. - powiedział spokojnie Cristian i przejął od przyjaciela gazetę. -  Wczorajszego dnia, w słoneczne południe miał odbyć się ślub dzieci znanych katalońskich polityków. W święty związek małżeński mieli wstąpić Cornelia Velázquez wraz z Aaronem Espinosa. Mieli, ponieważ panna młoda w ostatnim momencie uciekła sprzed ołtarza. - przeczytał i spojrzał na mnie. 
   - Uciekłaś sprzed ołtarza?! - zapytała Dominica. 
   - Dziewczyna przepadła jak kamień w wodę. Ktokolwiek ma informacje o miejscu przebywania niedoszłej panny młodej, prosimy o kontakt z biurem redakcji. - doczytał i położył gazetę na stoliku przede mną. Po obu stronach tekstu widniały dwa małe zdjęcia, jedno moje, a drugie Aarona, a wyżej zdjęcie wnętrza kościoła, gdy akurat byłam w połowie swojej ucieczki. Przełknęłam ciężko ślinę. 
   - Nie wydacie mnie? - zapytałam, spoglądając błagalnie na każdego z osobna. 
_____________________________________________
Nadszedł czwartek, tak więc mamy i kolejny rozdział :)
Status - Zaczynamy drugą połowę meczu Hiszpania U-21 vs. Rosja U-21!

12 komentarzy:

  1. Kolejny wspaniały rozdział *.* Fajnie, że Domi i Corn się polubiły. A Cris ty rozbujniku, uważaj co robisz, dobrze, że chociaż odkupił jej tą bluzkę :)
    Czekam na kolejną część ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wydadzą, niech sie tym nie przejmuje :)
    Rozdzial świetny ! Czekam na nastepny rozdzial! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, zauroczyłaś mnie kompletnie tym opowiadaniem ;d
    Niby nie jest jakieś wyróżniające się, a mam takiego banana na twarzy, gdy to czytam, że po prostu... :D
    Może dlatego, że kocham Cristiana, ale cii... :D
    Kolejny świetny odcinek.
    Nic tylko czekać na kolejny z nadzieją, że nikt jej nie wyda, hehe :)
    Do kolejnego! :*
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Geeenialne !:D
    Nie no Bartra rozwala :D
    Zapraszam do mnie http://no-soy-estrella.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bartra jest moim mistrzem :D
    Mam nadzieje, że jej nie wydadzą, bo wydaje się, że bardzo się polubili. Nie chce, aby ich ''przygoda'' tak się zakończyła. I wcale nie dziwię się kasjerce, bo ja też bym tak chciała, aby chłopak za mnie płacił :D Pozdrawiam i czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no mistrzostwo świata! Bartra aleś pojechał a kasjerce to chyba żadna z nas się nie dziwi?
    Czekam na kolejny :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Romansik czas zacząć! Część pierwsza - przypadek Z drinkiem + zakupy ;D
    Nic tylko czekać na kolejny rozdział. Oni jej chyba nie wydadzą, nie? ;p

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. nominowałam Cię do LA. pytania znajdziesz tutaj http://me-gusta-fcb.blogspot.com/p/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  9. No, no, no! Bartra jest zajebisty. ^^ Oni jej wydać nie mogą, o nie! :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję, że nie wydadzą Cornelii, a zaprzyjaźnią się z nią :)

    OdpowiedzUsuń
  11. informacja u mnie na blogu zapraszam :) http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. zapraszam na nowy rozdział na http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń