czwartek, 11 lipca 2013

8. "Tylko my we dwoje, nawet kiedy świat płonie"

  Obudziłam się pod wpływem przyjemnego odczucia, a mianowicie delikatnego ocierania się o moją szyję czubka nosa. Towarzyszył temu też minus, który był skutkiem imprezy - ból głowy. Uśmiechnęłam się pod nosem i cicho zamruczałam. To było przyjemne! Zaśmiał się. Leżeliśmy jakby w pół kokonie. Pamiętam tylko jak przez mgłę, jak położyliśmy się z Cristianem razem na wiszącym hamaku. Zasnęliśmy od razu. Odwróciłam się przodem do chłopaka.
   - Dzień dobry. - szepnęłam z lekkim uśmiechem.
   - Dzień dobry. Jak się spało? - zapytał.
   - Jeżeli mam w to wliczyć pobudkę, to uznam że wyśmienicie, ale... - zmarszczyłam czoło i schowałam twarz w jego ramię. - Moja głowa... - jęknęłam.
   - Boli? - zaśmiał się, a ja skinęłam głową.
   - Po raz pierwszy w życiu, tak na prawdę się upiłam. - powiedziałam.
   - Ja też pamiętam swojego pierwszego kaca. Myślałem, że umieram. - zaśmiał się. - Mój dzisiejszy ból głowy,  w odróżnieniu od tamtego to pestka.
   - W takim razie się ciesz. - mruknęłam i mocniej wtuliłam się w jego ramię. Uśmiechnął się i ucałował mnie w czubek głowy. Później już tylko czułam jak palcami przejeżdża przez koszulkę po moich plecach, w tą i z powrotem wzdłuż mojego kręgosłupa. Mogłabym tak trwać w nieskończoność. Czułam się tak na prawdę bezpieczna w tym momencie. Cristian jest wyjątkowym facetem, przy którym mogę czuć się... Kochana? To cudowne uczucie, wiedzieć że ma się kogoś obok, że można się do tego kogoś przytulić i trwać, tak po prostu... Leżeliśmy tak w ciszy, gdy nagle usłyszeliśmy huk drzwi, krzyk i plum! Spojrzeliśmy w stronę niewielkiego basenu, stojącego na środku ogrodu. Gwałtownie podniosłam głowę, ale po chwili pożałowałam tego. Jakichś dwóch gości, których imion nie pamiętam, skoczyli na bombę do wody, rozchlapując ją przy tym na wszystkie strony. Okazało się też, że na leżaku, tuż obok basenu, smacznie spali, przytuleni do siebie Domi i Marc. Gdy tylko poczuli mokrą i zimną wodę, zerwali się jak poparzeni, nie wiedząc co się wokół nich dzieje. Oboje z Cristianem cicho się zaśmialiśmy.

  Na obiedzie byliśmy już naszym hotelu. Przez całą drogę powrotną słuchaliśmy ciągle nawijających Mendozę i Bartrę, którzy mówili tylko o tym jakich to oni nie mieli planów co do naszego swatania. Z Cristianem tylko się z nich śmialiśmy. Są pomysłowi, szaleni i zdrowo stuknięci, ale zdążyłam ich pokochać jak prawdziwych przyjaciół.
  Popołudniu wyszliśmy do galerii handlowej. Chłopcy od razu objęli kierunek na sklepy sportowe, a my na te z odzieżą damską. Po godzinie spotkaliśmy się w kawiarence. Zamówiliśmy po kawie, a chłopcy opowiedzieli nam jak to jedna z kasjerek zaczęła piszczeć na ich widok. Później zdecydowaliśmy, że pójdziemy do kina. Marc i Cristian pozostawili nam pole do popisu i pozwolili wybrać film, gdy oni poszli zakupić popcorn i colę.
 Stałyśmy we dwie sporym ekranem z nazwami filmów i godzinami ich seansów. W tej samej chwili zauważyłyśmy ten sam tytuł i równo go wypowiedziałyśmy, po czym się zaśmiałyśmy. Okazało się, że Domi również jest wielką fanką tej serii filmów.
   - Chłopcy będą mieli niespodziankę. - powiedziała dumnie brunetka, odchodząc od kasy z czterema biletami w dłoni.
   - No, nasze drogie panie, co wybrałyście? - obok nas pojawili się Tello z Bartrą.
   - Pewnie jakieś nudne romansidło... - westchnął obrońca, a my się zaśmiałyśmy.
   - Chodźcie. - uśmiechnęłam się i ruszyliśmy w stronę bramki, która kierowała nas do korytarza z salami kinowymi. Dopiero gdy usiedliśmy na swoich miejscach, pokazałyśmy im napis na biletach.
   - Szybcy i Wściekli 6? - zdziwił się Cristian.
   - Obie chcemy zobaczyć powrót Letty. - poruszyłam zabawnie brwiami.
   - E, no... Macie gust. - zaśmiał się Marc. - Ja w ogóle zapomniałem, że ta część ma teraz wyjść. - dodał.
   - Dobra, ciiii! - przerwała Domi, bo światła w sali zaczęły gasnąć, a na ekranie pokazał się obraz.

 Całą drogę powrotną żywo dyskutowaliśmy na temat filmu. O tym co nam się podobało w nim, a co nie. Jednakże jednogłośnie stwierdziliśmy, że cała ta seria zasługuje na jak najlepsze nagrody.
 Do hotelu weszliśmy tylko dlatego by zostawić nasze torby z zakupami.  Wieczór był ciepły i przyjemny, więc ruszyliśmy na plażę. Wybraliśmy miejsce, gdzie praktycznie nie było nikogo i czekaliśmy na zachód.
 Domi i Marc ścigali się przy brzegu, ciągle chlapiąc się wodą. Mieli przy tym niezły ubaw, tak jakby wrócili się wiele lat w tył. Razem z Cristianem wybraliśmy miejsce trochę dalej. Stał za mną i obejmował w pasie, z głową opartą o moje ramię. Wpatrywaliśmy się w rozpalone słońce, które po woli chowało się za horyzont. 
   - Rezerwacja hotelu kończy ci się wtedy co nam? - zapytał po chwili, a ja mruknęłam, potwierdzając to. - Co zrobisz? Wrócisz do Girony? 
   - Nie wiem... Do domu nie wrócę, więc musiałabym coś wynająć, a poza tym zapewne już mnie tam wszyscy znają przez ten przeklęty ślub. 
   - W takim razie jedź z nami do Barcelony. - szepnął mi wprost do ucha. - Z wielką chęcią przygarnę cię do siebie. - uśmiechnął się. Przyznam, że zaskoczył mnie i to bardzo. 
   - Chciałbyś tego? - zapytałam cicho. 
   - Chciałbym byś była blisko. - odparł, a ja poczułam jak dreszcze przeszywają moje ciało. Był spokojny, nawet się nie ruszył, to ja jakbym cała zdrętwiała. Po raz pierwszy słyszę, żeby komuś tak na mnie zależało. - Nie musisz teraz odpowiadać. - dodał, a ja skinęłam głową.
   - Ej, gołąbeczki! Co tak stoicie? - usłyszeliśmy śmiech Domi i po chwili poczuliśmy jak Marc chlapie nas zimną, morską wodą. To dopiero jakby mnie ożywiło. Zerwaliśmy się i z uśmiechem pobiegliśmy do przyjaciół. 

  Następnego dnia, tak jak zwykle postanowiliśmy iść w kierunku promenady i plaży. Ubrałam swoje jeansowe szorty, które wczoraj udało mi się kupić, oraz białą bluzkę, tą którą odkupił mi Cristian. Wydaje mi się, że będzie to moja ulubiona bluzka. Po pierwsze była ładna, po drugie - wygodna, po trzecie - od niego. 
 Wyszłam z pokoju, nakładając na nos okulary przeciwsłoneczne i zawieszając na ramieniu swoją torbę. Zamknęłam drzwi i ruszyłam w kierunku wind. Myślałam o tym, co powiedział wczoraj Cristian. Chciał bym była blisko. To było piękne. Też chcę by był blisko. Czuję się przy nim cudownie. Byłam sobą.
   - Aaaa! - podskoczyłam i pisnęłam, bo poczułam, że ktoś wbija mi palce pod żebra. Przestraszyłam się. Odwróciłam się cała i zobaczyłam roześmianego od ucha, do ucha Cristiana. 
   - Dzień dobry. - powiedział i objął mnie w pasie. 
   - Dzień dobry, ale czy ty chcesz żebym zeszła przez ciebie na zawał? - zaśmiałam się. 
   - Broń Boże! - zawołał poważnie, a ja się zaśmiałam. - Mogę się przywitać? - zapytał, a ja w tym momencie nie wiedziałam o co mu chodzi. 
   - A nie przywitałeś się już? - zdziwiłam się. 
   - Nie. - pokręcił głową i w tym momencie wbił się łapczywie w moje usta. 
   - Wariat! - pisnęłam, odwzajemniając pocałunek.

  Mocno ściskał moją dłoń, tak jakby bał się, że mu ucieknę. Nie zrobiłabym tego za żadne skarby. Nie wiem czy to jest jedyny, z którym spędzę resztę życia, bo nigdy to nie jest wiadome, ale... Jedno jest pewne, czuję się przy nim wyjątkowo. Cieszę się, że mogłam go poznać. To nic, że moja bluzka jest zniszczona przez drinka, to nic, że wtedy się na niego wydarłam, ale gdyby nie to... Nie wiem... Dobrze jest jak jest. 
  Szliśmy we czwórkę i śmialiśmy się z historii opowiadanych przez chłopaków, jakie to żarty robią sobie w szatni Barcelony. Właśnie Marc opowiadał jak to raz z Martinem Montoyą nasmarowali pastą szafkę Tello, gdy ten był pod prysznicem, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Wyjęłam go z kieszeni torebki i spojrzałam na wyświetlacz. Zaniepokoiłam się, bo to był zastrzeżony numer. Zwolniłam kroku i odebrałam. 
   - Halo?
   - Wiem gdzie jesteś. - usłyszałam i po chwili sygnał przerwanego połączenia. Zatrzymałam się. To był jego głos. To niemożliwe.
   - Cornelia, stało się coś? - podszedł do mnie Cris i położył dłoń na ramieniu, patrząc na mnie opiekuńczo. 
   - Nie. Nic. - odparłam cicho i ruszyłam za Dominicą i Bartrą. 
________________________________________
NIE CHCĘ THIAGO W BAYERNIE. TYLE!

5 komentarzy:

  1. Rozdział taki romantyczny i ogólnie relaksujący ale za to na koniec powiało grozą.
    Aż mnie zaintrygowałaś co będzie dalej i czy właściciel głosu na pewno wie gdzie ona jest ^^
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super, a co do Thiago.... JA TEŻ NIE CHCE!!! O mało co zawału nie dostałam jak usłyszałam, że Guardiola namawia go na przejście do Bayernu!!!! Pozdrawiam i czekam na więcej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tez nie... On jest za fajny zeby tam pojsc, nwm po co Mario tam odszedl!
    Co do rozdzialu był pełen romantyzmu, ale bardzo mi sie podoba.
    Cris jest bardzo słodki :))
    A ten głos to pewnie jej niedoszly maz.
    Robi sie bardzo ciekawie :D czekam na kolejne rozdzialy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Było tak pięknie i tak słodko, a tu pojawiają się kłopoty! Czuje, że ta dwójka nie będzie miała łatwo.. A szkoda, bo polubiła ich :D
    Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyżby to niedoszły mąż Corneli do niej zadzwonił? Mam nadzieję, że zdecyduje się ona wyjechać z Cristianem do Barcelony i tam dadzą jej spokój, i pozwolą jej być szczęśliwą z Tello.

    OdpowiedzUsuń