czwartek, 18 lipca 2013

9. "Jak wstrzymać oddech, kiedy okręt tonie?"

     Od tego momentu chodziła rozkojarzona. Czasem odpływała i reszta musiała sprowadzać ją z powrotem na ziemię. O czym myślała? Myślała o tym telefonie. Wie gdzie jest... Prędzej czy później to było do przewidzenia, ale... I po co mu to? Nie zrozumiał raz, że to nie ta bajka? O co mu tak właściwie chodzi?
 Nie pomogło jej nawet to, że David znów postanowił zrobić jej niespodziankę i przyjechał na Mallorce. Tym razem jednak chciał zabawić dłużej niż jeden dzień. Gdy nastał wieczór, Cornelia pierwsza udała się do swojego pokoju, ówcześnie żegnając się z nimi.
   - O co może chodzić? - pierwszy głos zabrał Marc. 
   - Nie mam zielonego pojęcia. - mruknął David. - Może coś się dziś stało? 
   - Nie no, chyba nie... - odparła niepewnie Dominica. 
   - Zaraz... Ktoś do niej dzwonił. Odebrała, ale długo to nie trwało. Praktycznie nie rozmawiali. - zauważył Cristian. 
   - No doba. - Velázquez podniósł się z miejsca. - Jako starszy brat, muszę do niej iść i z nią porozmawiać. Dobranoc. - ścisnął dłonie Tello i Bartry, a odchodząc zmierzwił ciemną czuprynę ich towarzyszki, na co się skrzywiła, a chłopcy zaśmiali. Brunet zamiast do swojego wynajętego pokoju, stanął przed drzwiami pomieszczenia, gdzie mieszkała jego bliźniaczka. Zapukał. 
   - Proszę. - usłyszał. Nacisnął klamkę i wszedł do środka. Nelia leżała już w łóżku, okryta kocem, przy świetle nocnej lampki. Uśmiechnął się do niej i usiadł na skraju łóżka. 
   - Możemy pogadać? - zapytał, a ona przytaknęła. - Może na początek... Co jest między tobą, a Tello? - poruszył znacząco brwiami. 
   - A co ma być? - speszyła się. 
   - No nie wiem... - wzruszył ramionami. - Niektórzy to chemią nazywają. - zaśmiał się, a ona cisnęła w niego poduszką. 
   - On jest inny, wiesz? Czuję się przy nim bezpiecznie i tak... Wolno. - westchnęła. 
   - To dobrze, bo wiesz, jakby cię skrzywdził to... - syknął przez zęby i przejechał palcem po szyi. - To byłoby źle. - wyszczerzył się, a tamta przewróciła oczami. 
   - Oj nie przesadzaj. - spojrzała na niego błagalnie. - Jest mi tu dobrze, w tym miejscu i w takim towarzystwie. Naprawdę się do nich przywiązałam i uważam ich za przyjaciół. 
   - Szczególnie Cristiana? - drążył. 
   - Tak Davidzie, szczególnie Cristiana. - zaśmiała się. Ucieszyła go ta odpowiedź, ponieważ z całego serca chciał by jego siostra była szczęśliwa, a z Tello było to możliwe. Polubił go i zaufał. Mógłby mu powierzyć swoją siostrę. Poza tym, fajnie razem wyglądają. 
   - Jest jeszcze coś... - zaczął niepewnie. - Czemu chodziłaś dziś taka rozkojarzona? O czym tak myślałaś? 
   - Braciszku, to na prawdę nie jest ważne. - zdobyła się na lekki uśmiech, choć wcale nie chciała się teraz uśmiechać. 
   - Jak na moje oko, to chyba jest. - ciągnął. 
   - Nie masz się o co martwić. - dodała. 
   - Czyli mi nie powiesz? 
   - Nie ma co. 
   - I tak ci nie wierzę. - zaśmiał się i rozłożył wygodnie w nogach łóżka. - Tak, więc słucham. 
   - Nic się nie stało. - stawała przy swoim. 
   - Jakbym cię nie znał, to może i bym uwierzył, a tak to wybacz. - rozłożył ramiona, a ona wypuściła powietrze z ust. Wiedziała, że z bratem nie wygra. Prędzej czy później i tak wyciągnąłby to z niej. 
   - Dostałam dziwny telefon. - odrzekła. - Głos powiedział, że wie gdzie jestem. 
   - Rozpoznałaś go? - zainteresował się,  a ona skinęła głową. 

~~~

  Pozwoliłam sobie dłużej pospać, między innymi dlatego, że do późna siedziałam z Davidem. Wstałam i pomaszerowałam do łazienki. Wzięłam prysznic i przebrałam się w coś wygodnego. Wzięłam telefon do kieszeni i otwarłam drzwi. Za nimi stał Cristian, który właśnie miał zamiar zapukać. Zabawnie to wyglądało. 
   - Musimy iść. - oznajmił, a ja spojrzałam na niego pytająco. Wyszłam z pokoju, zamknęłam drzwi i schowałam kartę magnetyczną do kieszeni spodni. Splótł delikatnie nasze palce u jednej ręki i pociągnął wzdłuż korytarza. 
   - Gdzie idziemy? - zapytałam. 
   - Na śniadanie do Dominici i Marca. David już tam jest. Poza śniadaniem, mamy tam sztab kryzysowy. - oznajmił, a ja od razu pomyślałam o tym wczorajszym telefonie. 
Skręciliśmy w prostopadły korytarz i przeszliśmy kilka kroków. Bez pukania weszliśmy do pokoju przyjaciół. Tak jak powiedział Cris, był tam też mój brat. Jakby nigdy nic zjedliśmy śniadanie, które znajdowało się już na miejscu, a dopiero później podstawili mi pod nos poranną gazetę, a tam na pierwszej stronie ogromny napis 'Zguba odnaleziona'. Poniżej widniało moje zdjęcie na leżaku, a obok mniejsze moje i Cristiana. Był podpis, że znaleziono mnie na Mallorce w towarzystwie mojego długotrwałego kochanka, do którego uciekłam, że lansuje się boku młodego piłkarza z Barcelony i że ciągle zdradzałam z nim Aarona. Wpatrywałam się w to wszystko z niedowierzaniem.
   - To dlatego zamówiliśmy tu śniadanie. - odezwała się Hiszpanka. 
   - I będziemy tak tu teraz siedzieć? - zapytałam. 
   - Na razie tak. To może mieć związek z tym telefonem, Corn. - zabrał głos David. 
   - Zawsze możemy już jutro się spakować i wrócić. - dorzucił Cristian, który przez cały ten czas mocno ściskał moją dłoń. Czułam się pewniej, wiedząc, że mam go obok siebie. 
   - To wszystko to jakiś cyrk. - jęknęłam i oparłam głowę o ramię Tello, który zaczął gładzić moje włosy.

  Nie ma to jak cały dzień przesiedzieć w hotelowym pokoju, jakby ukrywając się przed całym światem. Oglądaliśmy filmy, graliśmy w scrabble, później w kalambury, aż w końcu zamówiliśmy dwie butelki wina. Gdy opróżniliśmy pierwszą, Marc wpadł na pomysł zagrania w 'butelkę', tylko i wyłącznie na prawdę. Na początku pokręciliśmy nosami, ale w końcu przystanęliśmy na propozycję obrońcy, a ten ucieszył się jak małe dziecko. Usiedliśmy na podłodze w prowizorycznym okręgu. Marc jako pomysłodawca zaczął pierwszy. Kilka rundek, jakieś błahe pytanka. 
  Cristian właśnie wycelował na swojego przyjaciela, który aż się zerwał, czekając jakie pytanie wymyśli dla niego '37'. 
   - Tak, a no więc... Marc, może się przyznasz co najpierw pomyślałeś, gdy poznałeś Domi. - wyszczerzył się Cris, a tamten zmierzył go wzrokiem. - Sam chciałeś grać na prawdę. - dodał. 
   - Giń w piekle! - syknął do niego. 
   - Jakie gin? Ja z chęcią się dowiem co nieco na ten temat. - wtrąciła Mendoza, bacznie obserwując swojego chłopaka. 
   - A co ma myśleć facet o kobiecie, która wylała na niego szejka, plamiąc przy tym ulubiony T-shirt, a później przez nią jeszcze wpada w ogromną kałużę z błotem? - jęknął. 
   - Tak się poznaliście? - spojrzałam na nich. 
   - Yhym, Marc wyglądał wtedy jak ostatnia ofiara losu, ale był słodki. - pocałowała go w policzek. - Ale to nie zmienia faktu, że nadal nie wiem co o mnie wtedy myślałeś. - od razu spoważniała. 
   - Może jednak nie będę o tym mówić? - skrzywił się z nadzieją. 
   - Nie ma wymigiwania się! - roześmiał się David. 
   - No właśnie, słucham. - drążyła Domi. 
   - Ehhh... Pomyślałem, że mam wtedy przed sobą jakąś chorą psychicznie idiotkę! - mruknął ciszej. - Zadowoleni?! 
   - Bardzo, bardzo. - brechtał Cristian, a Domi zmierzyła go wzrokiem. 
   - Chora psychicznie idiotka? - uniosła jedną brew do góry. - Żeby nie przerywać gry, później sobie o tym porozmawiamy. - dorzuciła. - Kręć. - pośpieszyła go. Zakręcił i... Szyjka wskazała centralnie na mnie. 
   - Kurczę, jakie pytanie ja mam ci zadać? - zamyślił się. - Może... 
   - Szybciej. - poganiała go Domi.
   - Nie poganiaj mnie, skarbie. Ja myślę. 
   - No właśnie Domi, on myśli, więc mu nie przeszkadzaj! Takie coś może zdarzyć się nieprędko. - śmiał się Tello i przybił piątkę z Davidem, a Marc mu się tylko wykrzywił. 
   - Dobra, mam. No więc, Cornelio... Dziewica czy masz to już za sobą? - wyszczerzył się zadowolony z siebie, mnie trochę wcięło, a Domi od razu trzasła go w czubek głowy. 
   - Ciekawe pytanie. - David się poprawił. - Chociaż myślę, że znam odpowiedź mojej siostry. 
   - No chyba, że Cristian już coś zdziałał. - palnęła '15'. - Mają pokoje centralnie naprzeciw siebie, a ja im pod kołdrę nie zaglądam. - uniósł w ręce. Wtedy Cristian spojrzał na mnie, ja na niego i później oboje na tamtą trójkę, których wciągnął temat mojego dziewictwa. 
   - Ja tu jestem. - mruknęłam. 
   - No właśnie, to jak z odpowiedzią? - zapytał Bartra. 
   - Jesteście dziecinni, wiecie? - wstałam i po prostu wyszłam. Takie pytania nie powinny padać. To jest tylko i wyłącznie moja sprawa. 
   - Dziewica. - mruknął pod nosem Marc, po czym mocniej oberwał od Dominici. 
  Skierowałam się do pokoju. Weszłam do niego, zamykając drzwi za sobą i od razu stanęłam przy oknie. Ciężko westchnęłam i pokręciłam głową. 
 Nagle poczułam, jak jedna ręka zasłania moją twarz, a druga ląduje na talii.
   - Witaj skarbie. - usłyszałam ten sam cichy i niski ton, skierowany wprost do mojego ucha. Zastygłam. Jak on się tu znalazł? Co teraz?! 
____________________________________
Trzy razy NIE - DZIĘKUJEMY! 
Moja reakcja? Łzy, wnerw, wnerw, łzy, wnerw i wnerw! ;c

8 komentarzy:

  1. świetny rozdział :> no nie fajnie, nie fajnie i to bardzo nie fajnie :/ Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholera. Ten Aaron ją znalazl! Jest zleeeee
    Inszaaaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam wrażenie, że czytałam tylko zapomniałam skomentować. Cała ja!
    Ech Aaron to kretyn, mam nadzieje że nic jej nie zrobi i w razie czego znajdzie się ktoś żeby mu przyłożyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też płakałam po odejściu Thiago. A po Villi to mnie nikt ogarnąć nie mógł. Ale takie rzeczy się zdarzają, niestety. Ja przeniosłam się do Monachium, to Thiago też :D To przeznaczenie jest! :D Rozdział cudowny jak zawsze i czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcówce byłam pewna że to Tello wszedł do pokoju ;O . A tu mnie zaskoczyłaś ;p

    Moja reakcja na odejście Thiago - płacz . Dalej mam cichą nadzieję że on jednak przyleci do Polski i zagra w meczu z Lechią w koszulce Barcy .

    OdpowiedzUsuń
  6. O cholera :D W takim momencie zakończyć rozdział? :OO
    Za to powinni karać :D

    Świetnie Ci wyszedł ten rozdział.

    A Tello mnie rozczula. Zawsze i wszędzie <3

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. KONIEC MNIE PRZERAŻA! SERIO!
    A gra w butelkę mi się bardzo spodobała, bo mi coś przypomina haha :D
    Czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurcze... Czyżby Aaron ją odnalazł? Niech tam szybko wejdzie Cristian,albo ktokolwiek inny...

    OdpowiedzUsuń