czwartek, 4 lipca 2013

7. "Często myślę tak o tobie, o nas. Tak niedawno przecież nieznajoma."

  Otworzyłam oczy i rozciągnęłam się. Słoneczne promienie przyjemnie gładziły moją twarz, a lekki wiaterek, wpadający przez uchylone okno ocierał się o moje ciało. Piękny poranek. Z resztą jak każdy w tym miejscu. Aż chce się budzić i wstawać.
 Przyłożyłam opuszki palców do swoich warg. Uśmiechnęłam się, przypominając sobie wczorajszy wieczór. Pocałował mnie! Cristian w dniu wczorajszym, najpierw mnie przeprosił, a później, wieczorem pocałował. Nie wiedziałam co mam wtedy myśleć. Niby jesteśmy tylko znajomymi z wakacji, przyjaźnimy się, lubię go, podoba mi się i ma cudowne oczy... Dlaczego ja tyle o nim myślę?!
  Potem? Gdy zaprzestał pieścić moje usta, początkowo nie mogłam złapać oddechu. Mój pierwszy pocałunek. Tak to jest kiedy żyje się pod kloszem, a raczej może pod pancerną kopułą ojca... Spojrzałam mu w oczy, w jego brązowe jak łupina orzecha tęczówki. Objął mnie ramieniem i w całkowitej ciszy, ruszyliśmy w stronę hotelu. Byliśmy już na korytarzu, przy drzwiach naszych pokoi, gdy szepnęłam 'dobranoc' i wyciągnęłam rękę do swojej klamki. Wtedy chwycił za moją dłoń i przyciągnął mnie do siebie. Znów. Delikatnie i krótko musnął moje wargi, uśmiechnął się i szepnął wprost do mojego ucha - 'miłych snów'. Przygryzłam dolną wargę i lekko się uśmiechnęłam. Odwróciłam się i zacisnęłam mocno zęby by nie zacząć cieszyć się na głos jak głupia. Weszłam do pokoju, z wielkim uśmiechem ułożyłam się na łóżku i zasnęłam.
 Tylko jak to będzie dziś? Wczoraj to była tylko jego zachcianka, czy faktycznie coś... Nie wiem! Mam nadzieję, że się tego dowiem i to jak najszybciej.
 
  W pełni ubrana i ogarnięta, zeszłam na dół, do restauracji, na śniadanie. Czteroosobowy stolik pod oknem był już zajęty przez Dominicę, Marca i Cristiana. Usiadłam na wolnym miejscu, centralnie naprzeciw napastnika.
   - Cześć. - odezwałam się i zauważyłam lekki uśmiech na twarzy Tello.
   - No hej, jak się spało? - zapytała Domi, upijając łyk czarnej kawy.
   - A w porządku. Wyspałam się. - odparłam.
   - No to dobrze. - dodał Bartra. - Jakieś pomysły jak spędzić dzisiejszy dzień? Tylko błagam, nie plaża. Znudziła mi się już. - spojrzał błagalnym wzrokiem na Dominicę, wyprzedzając jej odpowiedź.
   - A co powiecie żeby podjechać do Palma de Mallorca? - zaproponował Cris.
   - Zrobić niespodziankę Andreu? - zamyśliła się Domi. - Czemu nie. W końcu dawno go nie widzieliśmy. - dodała.
   - Andreu? - zapytałam.
   - Fontas. Jest na wypożyczeniu w tutejszym klubie, ale tak naprawdę przynależy go Barcelony. - wyjaśnił obrońca.
   - Rozumiem. - odpowiedziałam i kiwnęłam głową.

 Popołudniu wypożyczyliśmy samochód i pojechaliśmy w odwiedzimy do ich kolegi. Chłopcy siedzieli z przodu, Cristian prowadził. Obaj mieli przeciwsłoneczne okulary na nosie. Wyglądali jak taka mafia. I właśnie przez całą drogę, siedząc z tyłu z Domi, miałyśmy z tego powodu ubaw.
 Na miejscu, zaparkowaliśmy pod dość wysokim budynkiem, w którym znajdowały się mieszkania. Podeszliśmy do wejścia do klatki. Marc znalazł odpowiedni przycisk na domofonie i go nacisnął. Po chwili usłyszeliśmy z głośnika męski głos.
   - Tak?
   - Pizza. - zawołał Bartra.
   - Ale ja żadnej pizzy nie zamawiałem. - odpowiedział zdziwiony.
   - Ty bucu! W tej Mallorce ci się we łbie poprzewracało. Nawet już głosu Bartry nie rozpoznajesz? - zaśmiał się głośno Cristian.
   - Kretyni! - zaśmiał się. - Wchodźcie. - dodał i odłożył słuchawkę. Usłyszeliśmy piszczący odgłos, a Domi szarpnęła za drzwi. Weszliśmy do środka i wyjechaliśmy windą na czwarte piętro. Gdy akurat pochodziliśmy do jednych drzwi, otworzyły się i w progu stanął wysoki blondyn, z szerokim uśmiechem. Oparł się o framugę frontowych drzwi i się nam przypatrywał.
   - Cześć stary! - pierwszy zawołał Marc i przywitał się z Fontasem, później padło na powitanie z Domi i z Cristianem.
   - A to nasza koleżanka Cornelia. - przedstawiła mnie Hiszpanka.
   - Miło mi cię poznać. Andreu Fontàs. - podał mi dłoń.
   - Mi również, Cornelia Velázquez. - uścisnęłam jego dłoń z uśmiechem.
   - Wchodźcie. - zrobił miejsce w przejściu i wpuścił nas do środka. - Jeżeli już jesteście, to wieczorem zabieram was na imprezkę do kumpla.
   - Imprezka? Jestem za. - Marc klasnął w dłonie.
   - A u kogo? - zainteresowała się Dominica.
   - U starszego dos Santosa. - odparł i wyjął z szafki pięć szklanek, do których po chwili wlał pomarańczowy sok.

  Tak jak zostało ustalone, wieczorem pojechaliśmy do domu kumpla Fontàsa. Jak się okazało, był to starszy brat Jonathana, zawodnika klubu, w którym grają Cristian z Marciem. Dom był praktycznie pełny, więc od razu wmieszaliśmy się w tłum. Piłam, tańczyłam, tańczyłam i piłam z ludźmi, których praktycznie nie znałam. Można by powiedzieć, że dzięki wyjazdowi na Mallorce - odżyłam. Wcześniej, kto by pomyślał, że Cornelia będzie się bawić na imprezie z ludźmi, których nie zna, że będzie szaleć i nie zważać, że zaraz musi wracać do domu, pomimo tego, że już dawno jest dorosła.
 W pewnym momencie, obok mnie przypałętał się kompletnie pijany Andreu. Objął mnie ramieniem i zaczął bełkotać pod nosem.
   - Cornelia, wieesz, że jeesteś baardzo łaadną dzieeewczyną?
   - Dzięki Andre, ale wiesz, że jesteś kompletnie pijany? - uśmiechnęłam się.
   - Nie no, może troszeczkę... Jaaak długo zostaaajesz na Baalerach? - ciągnął. Wtedy poczułam na swoim pasie czyjeś silne dłonie, które pociągnęły mnie do tyłu, a na moim ramieniu oparła się czyjaś broda.

~~~

  Siedział na kanapie, dopijając drinka. Rozejrzał się. Marc z Domi tańczyli na środku dużego pokoju, pomiędzy innymi parami. Niektórych tu znał, niektórych nie znał. Jednak w tym momencie zainteresowało go jedno. Gdzie jest ona? Zauważył ją. Stała w kącie pokoju, a po chwili dołączył do niej jego kumpel. Objął ją ramieniem i coś mówił. Widać było, że jest pijany. Nagle ogarnęło go takie dziwne uczucie. Zazdrość? Wstał i podszedł do nich, obejmując w pasie dziewczynę.
   - Hej, Fontàs ty sobie uważaj. - roześmiany, pogroził mu palcem.
   - E no, wybaaczciee... Nie wiedziałem, że wy raazem. - uniósł ręce w geście poddania się i odszedł z butelką piwa w ręce.
   - Zatańczymy? - zapytał uśmiechnięty. Skinęła głową i pozwoliła poprowadzić się młodemu piłkarzowi na parkiet. Z głośników poleciała powolna melodia. Oboje się zaśmiali. - Chciałem pogadać. - odezwał się, obejmując ja w psie.
   - Praktycznie to ja też. - przygryzła wargę. 
   - Wczoraj, po prostu chciałem to zrobić. I nie żałuję tego. Nie wiem jak ty, ale chciałbym spróbować. Chciałbym cię bardziej poznać. Odkryć twoje słabości, wady i zalety. - mówił po woli, starannie dobierając słowa, patrząc w jej oczy. 
   - Dopiero zerwałeś z dziewczyną i... - zaczęła niepewnie. 
   - Nie chcę żebyś czuła się jak w zastępstwie, bo tak nie jest. Odkąd cię poznałem, już prawie nie myślę o Llorenie. Tylko wtedy... Poirytowało mnie to po prostu. - przerwał jej. - Jesteś naprawdę śliczną dziewczyną, masz piękne oczy i uśmiech. Czuję się całkiem inaczej przy tobie, całkowicie mogę być sobą. - ciągnął, a ona spuściła wzrok. Zamyśliła się. - Corn, jeżeli nie ch... - mówił dalej, ale teraz to ona mu przerwała. 
   - Cristian, najlepiej już nic nie mów. - wspięła się delikatnie na palcach i musnęła jego usta. Zaskoczyła go jej odpowiedź, ale za razem zadowoliła. Uśmiechnął się i przytulił ją, namiętniej całując.
   - Patrz tam! - krzyknęła Dominica, uderzając w ramię swojego chłopaka, który akurat wypijał zawartość swojego plastikowego kubka. Biedny Bartra prawie co się nie zakrztusił. 
   - To Cristian z Nelią? - zapytał zdziwiony, patrząc w kierunku wyznaczonym przez Hiszpankę. 
   - No! Zobacz, nawet nie musieliśmy się wysilać żeby jakoś ich specjalnie do siebie zbliżyć! - mówiła uradowana. 
   - No i pięknie. - klasnął w dłonie młody obrońca. - Kochanie, w takim razie musimy to jakoś oblać. - poruszył zabawnie brwiami. Wziął do ręki dwa kieliszki z wódką i jeden podał brunetce. - To za nas i nową parę. - uśmiechnął się i oboje wypili trunek. Przytulił ją i wpił się w jej usta. - Chodź zatańczyć. - puścił do niej oczko i pociągnął za sobą na parkiet. 
_______________________________________
Nic dodać, nic ująć - achh, ochh i echh :)

9 komentarzy:

  1. NIe pisz takich rodziałów... Rozmarzyłam się kurde! Fajnie fajnie!!!!!Mafia<3... Kurde no!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach...... Cóż za piękny rozdział:) Świetnie, czekam na więcej;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic dodac ohh ahh ehh ;DD
    Haha, ta akcja z Fontasem xdd padlam ;D
    Szczerzylam sie do telefonu czytajac to piekne love story xd
    Czekam na nowosc bejbe ; *
    Inszaaaa

    OdpowiedzUsuń
  4. Jacy wszyscy rozmarzeni :D Uwielbiam love story i nie zawiodłam się, przepraszam ze rzadko komentuję ale ostatnimi czasy nie mogę dokopać się do komputera a jak czytam na komórce to ciężko mi się komentuje. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miod, cud i orzeszki ? XD Nie ma to jak powiedzenia Lony :) rozdzial wspanialy ;) nie moge sie doczekac nastepnych :*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział cieszę sie, że nareszcie będą razem, czekam na wiecej :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli nie była to tylko chwilowa słabość ze strony Cristiana. I dobrze, bo w tedy skrzywdziłby Cornelię. Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale słodko! :D Cieszę się, że to wszystko się tak potoczyło. Oboje zasługują na wspaniałe drugie połówki.
    Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rzeczywiscie nic dodac, nic ujac! Jest bosko i tyle ;)))

    OdpowiedzUsuń