Gdy zatrzymaliśmy się pod
hotelem, przebudziłam się. Wysiadłam z samochodu i zostałam od
razu zmiażdżona w uścisku, najpierw Domi, później Marca którzy
czekali pod budynkiem.
- Wszystko dobrze? Jesteś
cała?! - panikowała Dominica.
- Tak, w porządku. -
lekko się uśmiechnęłam. - Wracajcie do pokoi. - powiedziałam gdy
wyszliśmy z windy na swoim piętrze.
- Na pewno? - martwił się
David.
- Odprowadzę ją do
samego łóżka. - powiedział pewnie Cristian i mocniej mnie do
siebie przytulił.
- No dobrze... - mruknęła
Mendoza.
- Corn? - zaczął Marc, a
ja spojrzałam na niego. - Dobrze, że jesteś. Wszyscy tu
odchodziliśmy od zmysłów. Szczególnie ten pajac. - wskazał na
swojego przyjaciela. Spojrzałam na niego. Jakby się zmieszał?
- Chodźmy. - mruknął
Tello.
- Dobranoc. - szepnęłam
i ruszyliśmy korytarzem.
Gdy weszliśmy do mojego pokoju,
Cristian pomógł mi się położyć.
- Dobranoc. - ucałował
mnie w czoło. Już miał odejść kiedy złapałam go za rękę,
zdziwiony na mnie spojrzał.
- Proszę, zostań. -
szepnęłam. Ułożył się obok mnie i mocno przytulił. - Bałam
się. - powiedziałam, czując jak znów łzy napływają mi do oczu.
- Ciiii, już będzie
dobrze. - powiedział, gładząc mnie po włosach.
- On... Ja nie chciałam...
- dukałam, cała się trzęsąc. - Gdyby nie policja... Zgwałciłby
mnie. - płakałam.
- Jak tylko go spotkam...
- poczułam jak ścisnął mocno pięści. - Nie pozwolę by
cokolwiek ci się stało. Jesteś już bezpieczna. - mówił i mocno
mnie przytulił. Potrzebowałam go. Potrzebowałam go jak cholera!
Był mi pomocą i wsparciem. Dobrze, że go mam przy sobie.
- Jedź, poradzę sobie!
Nie pozwolę byś przeze mnie opuszczał końcówkę sesji. -
krzyczałam na brata. I tak już opuścił przez to, że zostałam
uprowadzona przez Aarona. Jemu ten kierunek spasował, więc niech
się uczy, a ja i tak za cztery dni wrócę.
- Na pewno?! - staliśmy
na środku lotniska i przekrzykiwaliśmy się. Rozległ się w
głośniku kobiecy głos wywołujący pasażerów do lotu. - Opiekuj
się nią i uważaj za skarb. - pogroził palcem Cristianowi, który
stał obok mnie.
- Nie martw się. Nic się
już jej nie stanie. Obiecuję. - zapewniał piłkarz.
- No ja myślę. -
uśmiechnął się i mnie przytulił, uścisnął dłoń z Tello i
pobiegł w stronę odpraw.
- Obiecałeś. -
uśmiechnęłam się.
- Obiecałem szczerze. -
odparł i objął mnie w pasie.
- Stoimy na środku
korytarza. Zaraz znów gazety będą huczeć, że mamy wielki romans.
- uśmiechnęłam się zalotnie.
- Pieprzyć to. Jeżeli
chcą się podniecać moim szczęściem, niech to robią. A co, to
nie romans? - poruszył brwiami.
- No tak, ale... - nie
dokończyłam, bo wpił się w moje wargi, aż odebrał mi oddech.
Tęskniłam za tym. Pocałunki Espinosy były odrzucające, a
Cristian? To było coś innego. Czy to była prawdziwa miłość?
- Chodźmy. - uśmiechnął
się i pociągnął mnie do wyjścia.
Chciałam jak najlepiej spędzić
te ostatnie dni swoich wakacji. Dzięki moim nowym przyjaciołom po
woli zapominałam o tym co się wydarzyło. Miałam Dominicę, Marca
i przede wszystkim Cristiana, którzy nie pozwalali mi nawet o tym
myśleć, w dzień... O tym co się działo w nocy wiedział tylko
Cristian. Dlatego prosiłam go by ze mną zostawał. Miałam
koszmary. W ciemnościach widziałam twarz Aarona. Ten jego wredny i
głupkowaty uśmiech. Budziłam się z krzykiem. Wtedy był przy mnie
mój anioł stróż. Przytulał i pocieszał. Nie pokazywałam tego,
że to nadal mnie męczy. Udawałam, że jest wszystko w jak
najlepszym porządku. Chciałam żeby tak było. Moim marzeniem jest
to by już nigdy go nie zobaczyć. Jednak policjanci już nas
poinformowali, że przeciwko Aaronowi Espinosie będą wszczęte
postępowania karne i rozprawy. Czyli zobaczę go jeszcze w sądzie...
To był już ostatni dzień na
Mallorce. Jutro mieliśmy się spakować i wsiąść w popołudniowy
samolot do Barcelony. Coraz bardziej myślę nad tym by tam zostać i
przystać na propozycję Cristiana. Szczerze? Nie wyobrażam sobie
teraz mojego życia bez niego.
- Co oni kombinują? -
zapytała Domi gdy leżałyśmy w południe na plaży. Bartra i Tello
siedzieli nieopodal i jakby coś zawzięcie planowali, dyskutowali o
czymś. Z resztą... Zachowują się tak od wczoraj... Znikają
gdzieś, rozmawiają...
- Nie mam zielonego
pojęcia... - spojrzałam w ich stronę. - O, idą tu. - dorzuciłam,
gdy wstali z miejsca i podążyli w naszym kierunku.
- Dzieeewczyny! - klasnął
w ręce Cris i usiadł na piasku naprzeciw nas. - Mamy nadzieję, że
nie macie nic zaplanowane na dzisiejszy wieczór. - uśmiechnął
się.
- Nie, ale to ostatni,
więc można by coś wymyślić. - odparła Domi.
- Spokojnie, już wszystko
jest wymyślone. Porywamy was. - wyszczerzył się obrońca.
- Ooo, coś wyczuwam
podwójną randkę. - zaśmiała się Mendoza.
- I tu nie trafiłaś
kochanie. - powiedział zadowolony Bartra.
- Porywamy was, ale na
dwie pojedyncze. - dokończył napastnik.
- O nic się nie martwcie,
no chyba że o to w co się ubrać. - dodał roześmiany Marc. -
Chodźcie do wody! - zaproponował i pociągnął Dominicę w stronę
morza. Cristian wstał i wyciągnął rękę w moją stronę. Pomógł
mi wstać i razem pobiegliśmy za parą.
Dochodziła ósma, czyli
umówiony czas, a ja nadal stałam w samym puchowym szlafroku w
garderobie i nie wiedziałam co na siebie ubrać, co wziąć. Co
najważniejsze, byle było wygodnie i elegancko. Nie wiem co Tello
sobie wymyślił! Wzięłam swój telefon do ręki i wystukałam SMS-a do Cristiana: "Jesteś okropny. Robisz
tajemnice z tego miejsca, a ja nie wiem w co się ubrać."
Odpisał bym wzięła strój kąpielowy i ubrała się przede
wszystkim wygodnie. Taak, dużo mi podpowiedział!
Zamiast bielizny, którą
spakowałam do torby, ubrałam na siebie swój kolorowy, dwuczęściowy
strój, na to szorty i białą bluzkę. Tak, TĄ białą bluzkę.
Wrzuciłam jeszcze kilka najpotrzebniejszych rzeczy do torby i
nałożyłam okulary przeciwsłoneczne na głowę. Usiadłam na
krawędzi łóżka i nałożyłam płaskie sandałki.
Nie minęło może pięć minut,
kiedy usłyszałam pukanie do pokojowych drzwi. Wzięłam torbę i
podeszłam, otwierając je. W progu zobaczyłam Cristiana,
uśmiechniętego od ucha do ucha, ubranego w jasny T-shirt i jeansowe
rybaczki.
- Mogę cię już porwać
na romantyczny wieczór? - uśmiechnął się słodko.
- Romantyczny? Brzmi
zachęcająco. - zaśmiałam się. On wtedy nadstawił ramię.
Zamknęłam za sobą drzwi i je chwyciłam. Tak wyszliśmy przed
hotel.
- Chwileczka. - przystanął
i wyjął z kieszeni spodni żółtą opaskę.
- A to co? - zdziwiłam
się.
- To stworzy nastrój
niespodzianki. - uśmiechnął się i zawiązał mi ją na oczach.
Upewnił się, że nic nie widzę, złapał mnie za rękę i
prowadził. Zdałam się na niego!
Prowadził mnie przez chwilę, aż
w końcu kazał przystanąć. Poczułam, że odszedł kawałek.
- Teraz możesz zdjąć
opaskę. - powiedział, a ja tak zrobiłam. Zobaczyłam przed sobą
zatokę i postój łodzi i jachtów. Bliżej... Przede mną stał
przycumowany, biały jacht, a na nim stał Cristian. - Zapraszam. -
ukłonił się i pomógł mi wejść.
Wypłynęliśmy na morze. Jak
się okazało, Cristian był jak prawdziwy wilk morski! "Ty
kochana jeszcze dużo o mnie nie wiesz" - tak to skomentował.
Zjedliśmy kolację. To była długa kolacja. Uśmiechy, ukradkowe
spojrzenia... W końcu Tello ułożył głowę na moich kolanach.
Zaczęło się karmienie nawzajem winogronem. Później ścigaliśmy
się dookoła burty.
Było już naprawdę późno.
Cristian porozumiewał się z bazą przez radio, a ja stałam przy
dziobie jachtu opatulona w jego ciepłą bluzę. Przymknęłam
powieki i napajałam się chwilą, a moje policzki ocierał przyjemny
wietrzyk. Poczułam dotyk dłoni na swojej talii. Odwróciłam głowę
i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Cristiana.
- O czym tak myślisz? -
zapytał po chwili.
- O wszystkim. O
powrocie.
- Myślałaś o tym co ci
proponowałem?
- O Barcelonie? -
zapytałam, a on skinął głową. - Myślałam. Jeżeli to nadal
aktualne, to tak. Chcę z tobą zamieszkać. - uśmiechnęłam się
lekko.
- Nawet nie wiesz jak się
cieszę. - delikatnie musnął wargami skrawek mojej szyi. Zaśmiałam
się, a on jak na złość zaczął mnie łaskotać. Uniósł moje
ramiona i położył swoje ręce na moim brzuchu. Otworzyłam oczy i
się zaśmiałam.
- Ten film nigdy do mnie
nie przemawiał, ale to odczucie jest nie do opisania.
- Więc zostaniesz moją
Rose? - zaśmiał się.
- A tym moim Jackiem? -
uśmiechnęłam się zalotnie, a on wpił się w moje usta.
- Chciałbym być dla
ciebie wszystkim. - szepnął.
- Już jesteś. -
spojrzałam w jego cudowne, duże brązowe tęczówki. Wspięłam się
na palcach i delikatnie musnęłam jego usta. - Po raz pierwszy
powiem to mężczyźnie. Kocham cię Cristian. - powiedziałam
niepewnie, a on zaczął cieszyć się jak idiota. Mocno mnie objął
i pocałował, jak nigdy, tak namiętnie. Ogarnęła mnie fala
gorąca. Poczułam przejechał dłonią po moim kręgosłupie.
Wstrzymałam oddech na chwilę. Zaczęliśmy oboje wirować po
przodzie jachtu. Moje ręce wkradły się pod jego koszulkę.
Dotknęłam jego gorącej i miękkiej skóry. Nie zorientowałam się
kiedy leżałam na rozścielonym kocu, na którym siedzieliśmy przy
kolacji. Delikatnie pieścił ustami moją szyję i okolice
obojczyka. Jego dłonie wślizgnęły się pod bluzkę i wędrowały
coraz wyżej, odkrywając moje ciało.
- Cristian. - szepnęłam,
łapiąc za jego dłoń i spoglądając mu w oczy. - Ja... -
zmieszałam się.
- Wiem. - uśmiechnął
się, odgarniając mój kosmyk włosów za ucho. - Powiedz tylko
słowo... - zaczął, a ja zamknęłam mu usta pocałunkiem.
- Przy tobie jestem pewna
wszystkiego. - odpowiedziałam.
_____________________________________
Przed nami jeszcze dwa rozdziały i epilog!
I zapraszam was jeszcze na swój nowy blog, opowiadanie pisane wspólnie z Moniiką!
Gorące słońce, plaża, drinki, Ibiza... PRZYSTOJNE CIASTECZKA!
Mamy już tam prolog i pierwszy rozdział - zapraszamy na SI PROCHE!
oooo słodziaczki ;p . kocham to opowiadanie chociaż jestem za Realem ;) . czekam na następny odcinek i zapraszam do siebie : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńJak to dwa... łeeeeeeeeeeee! "Zaebisty" rodział!
OdpowiedzUsuńCudny. Taki romantyczny i słodki. Taka piękna z nich para. <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Buziaczki ;*
jejuuuu! Jak to romantycznie wyszło.
OdpowiedzUsuńJezuuu. Też tak chcę! Haha :D
Uwielbiam tą Cornelię i Cristiana.
Są idealni!
Tylko 2? Cóż, to czekam z niecierpliwością jak zakończy się ta cudna historia :)
Pozdrawiam cieplutko :*
Świetnie, że pomiędzy Cristianem i Cornelią wszystko dobrze się układa. Mam nadzieję, że po ich powrocie do Barcelony i wspólnym zamieszkaniu wszystko pozostanie tak samo, a może nawet będzie lepiej :)
OdpowiedzUsuńOjjjj. Jak tu sie slodko zrobilo, ze tylko pozazdroscic!
OdpowiedzUsuńCzytajac az usmiechalam sie do telefonu i wyobrazalam to soebie. Cudownie *.*
Czekam na nowosc ; *
Inszaaaa
Wszyystko wczoraj przeczytałam, wszystko i normalnie uwielbiam to opowiadanie xd Ale zaraz. Oczywiście musiałam trafić na końcówkę ...Życie jest podłe.
OdpowiedzUsuńJak to tylko 2 rozdziały i epilog?! Nie może tak być noo... Strajk głodowy urządzę!! Zachowuje się jak zdesperowany człowiek ale ta też się czuję.
Wypowiem się jednak o 12 rozdziale, żeby stworzyć pozory, że jednak jestem normalna. Tello miał świetny pomysł z jachtem :D (ale on zawsze miewa świetne pomysły xd np. ten z wylanie na Nelie drinka, to mimo wszystko to był świetny pomysł)
I ta końcówka *_* Teraz zamieszkają ze sobą i będzie happy end *_* I mój strajk głodowy.
Pozdrawiam xD
Jaki cudowny rozdział! O mamuniu!
OdpowiedzUsuńFajnie, że Corn postanowiła zamieszkać z Tello. Widać, że są szczęśliwi. Czekam na nowy rozdział :)
łiii <3 Super, że Corn zamieszka w Barcelonie :D Czuje coś, że koledzy Tello zafundują jej bardzo fajne powitanie :3 Strasznie mi jej żal, biedna nie może spać przez to wszystko, a przecież sen jest super *_* Dobra, gadam od rzeczy :D Pozdrawiam i czekam na następny :* http://el-tiempo-que-el-dolor-duele.blogspot.com/2013/08/rozdzia-7-ja-nie-jestem-zboczony-mam-po.html nowy rozdział :) Zapraszam na nowy blog- http://un-evento-cambia-todo.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńCornelia i Cristian razem i cudnie im się układa. Oby dalej tak dobrze im szło :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)