środa, 14 sierpnia 2013

13. "Tylko ja i moja dziewczyna, moje życie tu się kończy i zaczyna."

Otworzyłam oczy. Nad sobą zobaczyłam piękne, bezchmurne niebo i jasne promienie słońca. Obróciłam głowę i zobaczyłam jeszcze śpiącego Cristiana. Uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że przy nim odnalazłam swoje miejsce. Był inny niż wcześniej napotkani przeze mnie mężczyźni, których i tak było niewiele. Jedynie w szkole, ale i od nich separował mnie ojciec. Teraz już nie ma prawa mi rozkazywać. Chcę żyć swoim życiem. Kochać kogo chcę i kiedy chcę.  
  Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dotyk ciepłych ust Tello, który ucałował mój policzek.
   - Dzień dobry, kocham cię. - uśmiechnął się. 
   - Witam. - zrobiłam to samo. 
   - Dobrze mi tu z tobą. - mruknął obejmując mnie w pasie i bardziej się przysuwając. Ja mogłabym to powtarzać ciągle, od momentu gdy tylko stał mi się nie obojętny. Szczególnie w nocy, wcześniej, gdy męczyły mnie koszmary z Aaronem i dziś... Same rumieńce wskoczyły mi na policzki. Właśnie... Dziś nie śnił mi się Aaron. Mam nadzieję, że już nigdy mi się nie przyśni!
 Przejechałam opuszkami palców po jego ręce, po jego licznych tatuażach.
   - Też kiedyś chciałam mieć tatuaż. - powiedziałam. 
   - Tak? A jaki? 
   - Nie wiem. Żeby coś znaczył, żeby mi o czymś przypominał. - wzruszyłam ramionami. - Może kiedyś się zdecyduję. - dodałam. 

   Dochodziło południe, gdy wróciliśmy do hotelu. Odświeżyliśmy się i zdążyliśmy się spakować. Okazało się, że Marca i Domi nie było w pokoju, więc zadzwoniliśmy do nich. Okazało się, że są na dole nad basenem. Zeszliśmy do nich. Domi leżała na leżaku, a Marc zamawiał drinki. Cristian od razu podszedł do niego, a ja usiadłam na leżaku obok Hiszpanki. 
   - I jak tam wieczór? - zapytałam uśmiechnięta.
   - A cudownie. Najpierw poszliśmy na kolację do restauracji, później na romantyczny spacer wzdłuż plaży, a... Później wróciliśmy do hotelu i resztę szczegółów zostawię dla siebie. - opowiadała Domi. - A ty i Tello? Gdzie cie porwał. Mów mi tu szybko, bo Marc nie chciał puścić farby. - poruszyła brwiami. 
   - Cristian wynajął jacht i to na nim spędziliśmy całą noc. - odpowiedziałam. 
   - Ejjj, ja też tak chcę! - jęknęła. - I jak było? - znów poruszyła brwiami i się do mnie nachyliła.
   - Było miło. - powiedziałam tajemniczo. 
   - Ej, a szczegóły? - udała obrażoną. 
   - Ktoś tu przed chwilą chciał je zatrzymać dla siebie. 
   - Oj tam. - wyszczerzyła się. 
   - O czym, moje drogie, plotkujecie? - zapytał obrońca, podchodząc do nas ze swoim przyjacielem. Mieli w dłoniach słabe drinki, które nam podali. 
   - To chyba pewne, że o was, nie? - zaśmiała się Mendoza. 

 Z czym będzie kojarzyć mi się Mallorca? Na pewno z ucieczką, z bólem... Ale są tego i dobre strony. Będzie mi się też kojarzyć ze szczęściem, spokojem, miłością i przyjaźnią.
 Chciałabym tu jeszcze wrócić i powspominać, ale nie już teraz. Za rok, dwa... Nie wiem co wtedy może się stać. Mogę nadal być z Cristianem, równie dobrze, nasze drogi mogą się rozejść, czego bym nie chciała. Zdałam sobie sprawę, że naprawdę go pokochałam, szczerze i bezinteresownie.
  Wylądowaliśmy na lotnisku El Prat w Barcelonie. Tam mieli na nas czekać brat Marca i siostra Cristiana. I tak było. Skierowałam się za przyjaciółmi, którzy dojrzeli w tłumie wysoką blondynkę i bruneta. 
   - Cześć braciszku! - zawołała dziewczyna i przytuliła młodszego brata. Po chwili spojrzała na mnie. - No nie wierzę! - zawołała, a wtedy wszyscy spojrzeliśmy na nią pytająco. - Mój brat ma ładną, a nawet bardzo ładną dziewczynę. - dziwiła się. 
   - Baaardzo zabawne. - Cristian przewrócił oczami. 
   - No co? Rację mam, prawda? - zwróciła się do braci Bartra i Dominici. 
   - Prawda, prawda. Llorenka jej do pięt nie dorasta. - powiedział pewnie Marc. 
   - I tu się z tobą zgadzam. - uśmiechnął się Tello i objął mnie w pasie. 
   - Jennifer. - dziewczyna podała mi rękę. 
   - Cornelia. - uśmiechnęłam się. 
   - A to mój bliźniak, Eric. - przedstawił go Marc. 
   - Miło mi. - zwróciłam się do niego. 
   - Ej, bo będzie do was Thiago dzwonił. - poinformowała Jenny, gdy wychodziliśmy z budynku lotniska. 
   - Thiago? Po co? - zdziwiła się Mendoza. 
   - Bo wpadliśmy dziś na siebie i mnie pytał kiedy wracacie. Ucieszył się, jak mu odpowiedziałam, że dziś, więc powiedział, że do was zadzwoni i zaprosi na imprezkę, bo w końcu wszyscy muszą poznać Cornelię, co nie? - puściła do mnie oczko. 
   - Bo moja ukochana siostrzyczka musiała już wszystkim o tym wypaplać? - westchnął Cris, wpakowując walizki do jednego z samochodów. 
   - Wyobraź sobie, że prasa tym razem była ode mnie szybsza. - odgryzła się, wykrzywiając się mu. 
   - No tak. Wielki romans córki polityka i piłkarza. Corn w końcu rogi przyprawiała wielkiemu Espinosie. - akcentował Marc, stojąc obok drugiego samochodu przez co oberwał od Domi z otwartej ręki po głowie. 
   - Przecież nic się nie stało. - zaśmiałam się. - Teraz mnie samą ta sytuacja śmieszy. - dodałam. 
   - No dobra, ale jemu nie zaszkodzi jak pare razy dostanie w ten głupiutki łebek. - zaśmiała się Dominica, a Bartra zrobił smutną minkę. 
 Wpakowaliśmy się do samochodów. Ja, Jenny i Cristian do jednego, a Domi, Marc i Eric do drugiego. Po jakichś, niespełna 20 minutach parkowaliśmy pod osiedlem apartamentowców. Jak się okazało, Marc z Domi mieszkają w bloku obok. Choć tyle. 
   - Nie wejdziesz? - Cristian zapytał swoją siostrę, gdy widział, że nie wychodzi ze swojego samochodu. 
   - Nie, dzięki. I tak już tam się wysiedziałam, niańcząc twojego psa. - zaśmiała się. - Poza tym... Trzeba sobie uwić gniazdko na nowo, nie? - puściła do nas oczko i odjechała. Wzięliśmy swoje bagaże i weszliśmy do budynku. Otworzył drzwi do swojego mieszkania i wpuścił mnie pierwszą. 
   - Rozgość się i czuj jak u siebie w domu. - powiedział od razu. Weszłam do sporego mieszkania z ogromnym tarasem. Wszystko było urządzone nowocześnie i naprawdę gustownie. 
   - Podoba mi się. - powiedziałam. 
   - Bardzo się cieszę. - uśmiechnął się, a wtedy pomiędzy naszymi nogami pojawił się niewielki, brązowy pies. - Pepo, smyku! Stęskniłem się. - przykucnął obok niego i zaczął go drapać za uchem. Również przykucnęłam. - Pepo, poznaj Cornelię, naszą nową współlokatorkę. - uśmiechnął się do mnie, a zwierzę jakby zrozumiało i odwrócił się do mnie. Spojrzał i obrócił głowę. Podszedł bliżej i obwąchał. Obszedł mnie dookoła i wrócił na swoje posłanie. - Polubił cię. 
   - Jasne. - prychnęłam. 
   - Serio. Na Marca ciągle szczeka, więc wiem nawet kiedy jest pod domem. On go wyczuwa. - śmiał się. 
   - No chyba, że tak. - podniosłam się. Wtedy rozległ się dźwięk, dzwoniącego telefonu piłkarza. 
   - Oho, pewnie Thiago. - puścił do mnie oczko. 

   Okazało się, że David dziwacznym trafem był w Barcelonie, więc Cristian zaproponował mu żeby poszedł z nami na imprezę. Gospodarz nie miał nic przeciwko.
  Cristian zapukał do drzwi, a po krótkiej chwili w progu pojawił się niewysoki chłopak z ciemniejszą karnacją. 
   - Wchodźcie. - uśmiechnął się. 
   - Thiago, to jest właśnie Cornelia, a to jej brat David. - przedstawił nas Tello. 
   - Miło mi poznać. - uścisnął moją dłoń. - Zapraszam dalej. - wskazał ręką na duży pokój. Tam też się skierowaliśmy. Tam poznałam Julię, dziewczynę Thiago, Rafinhę, jego młodszego brata, Carlotę, siostrę jakiegoś ich kolegi z drużyny i Sergiego, jej chłopaka, dalej Gerarda Deulofeu, Jonathana dos Santosa, Martina Montoyę i jego dziewczynę Maite, Marca Muniesę i Carlesa Planasa. Resztę już znałam, czyli Jenny, Erica, Marca i Dominicę.
  Bawiłam się dobrze. Stwierdzam, że to wspaniałe towarzystwo. Z każdym mogłam normalnie porozmawiać czy się napić. 
   - Ej, a tak właściwie, to ile jest pomiędzy wami różnicy? - tuż za mną i Davidem wyrosły postacie Rafy i Geriego. Obaj już nieźle napruci. 
   - Dwadzieścia minut. - zaśmiałam się. 
   - Serio? - zdziwił się Alcantara. 
   - Jak to? - zamyślił się Deulo. 
   - Są bliźniakami, kretyni! - Cristian wybuchnął śmiechem.
   - Tak jak Marc i Eric! - zauważył inteligentnie Rafael i wskazał na braci. Po chwili podpełzł do Thiago i uwiesił mu się na ramieniu. - Ej, dlaczego my tak właściwie to nie jesteśmy bliźniakami? Wspaniale byśmy się dobrali. - zapytał, ciągle się na niego patrząc. 
   - Ponieważ ciebie rodzice postanowili spłodzić później, z resztą nic z tego dobrego nie wyszło. - przewrócił oczami starszy. - Ty i Gerard już pasujecie. Za dużo już wypiliście. Na balkon! Już! - wskazał palcem, a ci jak dwa potulne baranki, chwiejnym nieco krokiem, ruszyli do wyjścia na zewnątrz. - Albo nie! Jeszcze powypadają! - wrzasnął w pewnym momencie i pobiegł za nimi.
   - I jak? - usłyszałam za sobą głos Cristiana, który szeptał mi do ucha. 
   - Jest fajnie. - uśmiechnęłam się. 
   - Cieszę się. - odpowiedział i ucałował czubek mojej głowy.
   - Ty weź ją tam porządnie pocałuj, a nie! - rozległ się głośny krzyk Deulofeu, który zaglądał do środka przez duże okno. Znów wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. 
___________________________________
JA PO PROSTU MUSIAŁAM UMIEŚCIĆ TAM TEGO MOJEGO BRAZYLIJCZYKA (A NAWET DWÓCH), MUSIAŁAM! ♥
Jak widać, rozdział sielankowy, ale tak miało być, bo to już końcówka. 
Thiago i Cristian powołani do reprezentacji *.* Dziś towarzyski meczyk z Ekwadorem, punkt 22.00 na transmisjach!
Do następnego! ;**

11 komentarzy:

  1. Rafhinia i jego mądrości<3<3 "Albo nie! Jeszcze powypadają!" W tym momencie widziałam jak Rafa leży w takich krzakach na nim Geri i obydwoje jęczą z ból a na balkonie Thiago wybucha złowieszczym śmiechem. hahahaha! Czekam na nn oby szybko! wbija bo nowe na moto :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka sielanka! <333
    Uroczo Ci to wszystko wyszło :*

    Cieszę się, że Cornelii i Cristianowi się ułożyło.
    Pasują do siebie :)

    Czekam na kolejny i pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahaha świetne to było *_* Taka sielanka zawsze spoko tym bardziej, jeśli w opowiadaniu Cristian :D
    I tak, meczyk *_* Już się nie mogę doczekaaać! :DD
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  4. ahh, faktycznie odcinek sielankowy i bardzo dobrze. Wreszcie Cornelia znalazła swoje szczęście :)
    Szkoda, że dobijasz już do końca.
    Niestety nie obejrzę dziś Hiszpanów.
    PGE Arena mnie wzywa na punkt 20.45 :*

    OdpowiedzUsuń
  5. superowy rozdział Rafinha i Gerard są najlepsi :D

    OdpowiedzUsuń
  6. WCALE MNIE NIE DZIWI, ŻE POJAWIŁ SIĘ TU THIAGO, WCALE :D
    No, jest słodko i tak miło, że aż mnie mdli :D Oni są dla siebie stworzeni i tak musi być!
    Czkam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bracia Alcantara są kochani :D Świetnie, że wszyscy tak dobrze przyjęli Cornelię do swojego grona.

    OdpowiedzUsuń
  8. Eh bliźniakowe szaleństwo!!! Cieszę się że wszystko okej ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. ajajaj, te bliźniaki to jest jedna wielka słodycz ;p. Świetny odcinek, czekam na następny i zapraszam na trójkę : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. zagubiona pani pisze ,plagiaty I zmysla chistorie pewnie jestes facetemna wozku infaliuckim

    OdpowiedzUsuń