[miesiąc później]
Staliśmy w budynku sądu przed
salą. Razem z Cristianem, Marciem, Dominicą i moim adwokatem
staliśmy po jednej stronie, a moi i rodzice Aarona z prawnikiem
stali po drugiej. Co chwila tam zerkałam, ale ani mój ojciec ani
matka nie spojrzeli na mnie nawet przez ułamek sekundy. Raniło mnie
to trochę.
Po chwili na początku korytarza
pojawił się David, ubrany w ciemne jeansy i białą koszulę.
Najpierw przywitał się z tamtą grupką, a później podszedł do
nas.
- Nie powinieneś zostać
przy rodzicach? - zapytałam, gdy całował mnie w policzek.
- Nie, a dlaczego? -
zdziwił się. - Jestem po twojej stronie.
- Nie boisz się, że...
- Że ojciec mnie
wydziedziczy czy coś? - uprzedził mnie. - Może nawet i teraz to
zrobić. Nie zależy mi. - wzruszył ramionami. Nastała niezręczna
cisza do momentu, gdy drzwi sali się otworzyły, a na korytarz
wyszła sekretarka.
- Proszę do środka
pełnomocników w sprawie przeciw panu Aaronowi Espinosie. -
powiedziała. Wszyscy myśleliśmy, że sprawa się rozpoczyna, a ona
wezwała tylko prawników. Dziwne. Po jakimś czasie, pierwszy
wyszedł adwokat strony przeciwnej, a po chwili nasz.
- O co chodzi? - zapytał
Cristian.
- Tak, więc... - zaczął
mężczyzna, zdejmując swoje okulary z nosa i wycierając je o
czarny materiał swojej togi. - Podczas przewozu z zakładu
więziennego, jakaś zorganizowana grupa napadła na wóz. Ogłuszyli
strażników i porwali samochód razem z Espinosą. - powiedział
prawnik, a ja poczułam jak nogi pode mną miękną nogi. Gdyby nie
Cristian, który mnie obejmował, pewnie osunęłabym się na
podłogę.
- I jest na wolności? -
wychrypiałam.
- Na to wygląda. - odparł
mężczyzna.Wszystkich nas wtedy ogarnął niepokój. Każdy z nas
miał przestraszoną minę. I co teraz?
~~~
Usłyszał brzęk stłuczonej
szklanki i po chwili ciche przeklniecie. Zerwał się ze swojego
miejsca i pobiegł do kuchni, gdzie przebywała jego dziewczyna. Na
podłodze leżały kawałki z rozbitej szklanki, a Cornelia stała
przy zlewie z rozciętym palcem, po którym spływała woda,
zmieszana z krwią. Płakała. Bez słowa sięgnął do górnej
szafki po apteczkę. Posadził ją na krześle i przykucnął
naprzeciw niej.
- Może zapiec. -
powiedział, polewając ranę wodą utlenioną. Cicho syknęła. - Co
się dzieje? - zapytał, patrząc w jej oczy.
- To wszystko mnie
przerasta. Boję się. - łkała, gdy on osuszał ranę. - Nie mogę
się na niczym skupić, bo mam wrażenie, że Aaron się pojawi, że
może coś zrobić tobie albo naszym przyjaciołom.
- Nic się nikomu nie
stanie. Mieszkanie jest obserwowane przez policjantów, a ja gdy jadę
na trening tez dostaję 'ogon'. - zakleił ranę plastrem i mocno ją
przytulił. - Wszystko będzie dobrze, szybko go złapią.
Praktycznie cudem zdołał
namówić ją by przyszła na jego mecz. Nie miała być sama na
trybunach, a z Dominicą, Jenny i państwem Tello, których już
poznała, którzy ją od razu polubili.
Traktował ją jako swój
talizman i chciał by tam była. Stojąc w tunelu i czekając na
wyjście, chciał jak najszybciej wyjść i zobaczyć ją
uśmiechniętą na trybunach.
- Będzie okay! - usłyszał
głos Marca, który właśnie go mijał, by wyjść na zewnątrz i
zająć miejsce na ławce rezerw. - Najwyżej się przed nią
skompromitujesz. - wyszczerzył się na koniec i pobiegł dalej.
W końcu wyszli i gdy stał w
równym rzędzie, zauważył ją, wpatrzoną w jego osobę. Tak jak
chciał, uśmiechała się do niego.
Zaczęli grę. Dostawał piłki,
starał się i w pierwszej połowie nawet zaliczył asystę,
pomagając Pedro zdobyć bramkę. W drugiej połowie dostawał więcej
szans, częściej bywał w polu karnym. W końcu zobaczył lecącą
piłkę, podaną mu przez Iniestę. Odebrał ją po mistrzowsku i
pobiegł praktycznie z nią na pustą bramkę. Kopnął ją, celując
w prawy górny róg. Udało się! Zdobył bramkę! Piękną bramkę!
Zaczął biec do narożnika i upadł na kolana, unosząc dłoń i
formując z niej literkę 'C'. Zauważyła to i aż wstała. Zaczęła
się mocno przytulać z Dominicą i Jenny. Była szczęśliwa.
Chwilę później nadeszła pora
na zmiany. Prowadzili 2:0, a wybiła już siedemdziesiąta piąta
minuta. Arbiter przy bocznej linii wzniósł tablicę. Bartra za
Pique. I znów, teraz miał wejść on, a szansę na grę dostał
młody Deulofeu. Zbił z nim piątki i poszedł usiąść pomiędzy
Montoyą i Busquetsem.
Mecz zakończył się wynikiem
3:0, po ostatnim golu Leo Messiego.
Siedziały na trybunach i patrzyły jak
piłkarze wracają do tunelu.
Cornelia była dumna z
Tello, za tą jego bramkę, dedykowaną
specjalnie dla niej.
W pewnym momencie podeszła do nich
młoda policjantka, ubrana po cywilnemu, która miała za zadanie
obserwowanie Cornelii.
Kazała dziewczynom iść za sobą do
damskiej toalety.
- Tylko spokojnie,
dziewczyny. Espinosa tutaj jest. - szepnęła, gdy były tam tylko we
cztery.
- Co takiego?! - zawołała
Corn, ale reszta od razu ją uspokoiła.
- Był tu przez cały
czas? - zapytała spokojnie Jenny.
- Tak, on obserwował was,
a my jego. Wszystko jest pod kontrolą. Posłuchajcie, zrobimy tak...
Najpierw wyszły dwie, a później
kolejne. Domi i policjantka były podobnej postury. Włosy też miały
takiego samego koloru i podobnej długości. Miały zamienić się
kurtkami i tak wyjść. Na pierwszy ogień ruszyły Jen i Domi, a po
chwili dopiero z łazienki wyszły Cornelia i policjantka, ubrana w
kurtkę Dominici. Skręciły w inny korytarz i po woli kierowały się
ku podziemnemu parkingowi.
~~~
- A jak poszedł za nimi?
- szepnęłam lekko zdenerwowana.
- Po co miałby iść za
siostrą twojego chłopaka i policjantką? - dziewczyna puściła do
mnie oczko.
- Też prawda. -
westchnęłam. Denerwowałam się na samą myśl, że mogę go tu
spotkać. Odkąd dowiedziałam się o tym, że uciekł, stał się
taką moją małą obsesją. Bałam się go i tyle. Szłyśmy po woli
pustym korytarzem, zakręciłyśmy na schody, prowadzące na parking.
Usłyszałyśmy trzaśnięcie drzwi za nami. Obie się zatrzymałyśmy
i odwróciłyśmy. Po chwili poczułam, że ktoś mnie łapie w pasie
i zakrywa buzię ręką. Spojrzałam na Anę, policjantkę. Ją też
ktoś unieruchomił, mężczyzna ubrany na czarno.
- Miło cię znowu
widzieć. - ktoś wyszeptał mi do ucha. Byłam pewna, to był Aaron.
Zaczęłam się próbować wyrywać, ale na próżno. Co mnie
dziwiło, Ana była spokojna. - Ej, to nie jest ta jej
przyjaciółeczka. - zawołał nagle Espinosa, gdy na nią spojrzał.
- Była z nią. -
odpowiedział tamten. - Kto ty jesteś?! - zwrócił się do niej.
- Bo pewnie ci odpowie,
kretynie! - warknął Aaron i wtedy rozpoczęła się pomiędzy nimi
walka na słowa. Zauważyłam, że Ana patrzyła w coś, za mną, a
po chwili usłyszałam jęk Espinosy i padł na ziemię jak długi, a
policjantka wtedy odwinęła się i przywaliła drugiemu. Scena po
prostu jak z jakiegoś Matrixa. Odwróciłam się i zobaczyłam za
sobą Cristiana i Marca. Bez zastanowienia uwiesiłam się na szyi
pierwszego.
- No dobra, stwierdzam, że
korki nie tylko nadają się do biegania i kopania piłki. - wypalił
Bartra i spojrzałam na nich pytająco. - Twój książę załatwił
tego dupka korkiem, tak! - dorzucił.
- Dostał w kark. - Cris
wzruszył ramionami, a ja znów się do niego przytuliłam.
- Tam są! - usłyszeliśmy
męski głos i nagle z korytarza, którym przyszliśmy wybiegło
kilku policjantów, a za nimi Jen i Dominica. Od razu zajęli się
tamtą dwójką, a dziewczyny mnie przytuliły.
- Już będzie dobrze. -
uśmiechnęła się Domi.
- Wierzę w to - szepnęłam
i spojrzałam na Cristiana, który ciągle ściskał moją dłoń.
Już teraz ten gnojek po prostu nie może im uciec. Niech odpowiada
za to co narobił. Musi być już dobrze, bo mam przyjaciół i
przede wszystkim chłopaka, który zawsze będzie mnie chronił.
__________________________________
Miśki, gumisie, smerfy, jak wolicie, ale to już ostatni rozdział! Przed nami tylko zostaje już tylko epilog! Trochę tu zamieszania i chyba nie wyszedł, tak jak chciałam żeby wyszedł, no ale już trudno... Powstał i jest :)
A i jeszcze jedno! MÓJ BRODACZ SIĘ OGOLIŁ! ♥ ALE... KOTKU, CO TY MASZ NA SOBIE? o.O
Thiago ma bawarski strój bejbe :D
OdpowiedzUsuńhaha, śmiesznie w nim wygląda.
Rozdział, hmm, ciekawy. Ostatnia scena faktycznie jak z Martixa. I Tello z korkiem, który unieruchomił Aarona. Ciekawe :D
Szkoda, że to koniec :C że został tylko epilog :C
haha Thiago :D
OdpowiedzUsuńTello bohater z korkiem hahaha
Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło :D
jaka akcja ;p. Cristian jest taki kochany <3 . świetny rozdział ale szkoda, że ostatni ;c. Czekam na epilog i zapraszam do siebie : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że jednak wszystko dpbrze się skończyło a Tello znowu uratował Corn. I jeszcze ta dedykacja gola dla niej *.* Już nie mogę doczekać się epilogu !
OdpowiedzUsuńScena jak z jakiegoś filmu kryminalnego, okej :D
OdpowiedzUsuńTello jak rycerz, który ratuje swoją księżniczkę! Podoba mi się.
Czekam na nowość :)
PS. THIAGO WYGLĄDA ŚMIESZNIE, NIE MOGĘ SIĘ PRZESTAĆ ŚMIAĆ!
Tello bohater z korkiem w dłoni :D
OdpowiedzUsuńGenialne :)
Cieszę się, że to wszystko się dobrze kończy.
Aczkolwiek czekam na ten epilog :)
Pozdrawiam cieplutko i życzę weny na pozostałe opowiadania :)
PS Neuer <3
Jak dobrze, że Aarona udało się ostatecznie złapać, zanim skrzywdził Cornelię. Mam nadzieję, że szybko z więzienia nie wyjdzie ;)
OdpowiedzUsuń